Nieprzychylne opinie filmu aż kują w oczy. Powiem jak ja odebrałem film: jako jedno, wielkie oczko w stronę widza!
Mnóstwo groteski, schematycznych scen i symboliki, która w pewnym stopniu wyśmiewa, parodiuje amerykańskie (i nie tylko) zagrania w filmach. Reżyser odwalił kawał niezłej roboty! Stworzył taki jakby spin off serii, bardzo dobry z resztą.
A czemu taki film a nie inny? Bo tylko w historii osobnej, która wpływu na poprzednie części nie ma, reżyser mógł pobawić się z widzem, pobawić się filmem i możliwościami.
W koło pełno zombiaków, a pan młody paraduje w zbroi rycerza? Strzał w dziesiątkę, groteska bardzo trafnie wprowadzona!
Romantyczna muzyka w tunelu i panna młoda z piłą motorową? Obśmianie kiczowatych filmów klasy B, właściwie to zabawa kiczem!
I wreszcie cała ta otoczka miłosna, cała historia pary młodej, to też wprowadzenie takiego nastrojowego schematu, smaczku dla filmu (niekoniecznie dla serii).
Były i momenty słabsze, oczywiście, położyły trochę cienia na całokształt, ale wciąż jestem po pierwsze zaskoczony, bo spodziewałem się tępej siekanki o ślubie, po drugie zadowolony, bo opinie które czytałem i ocena, wskazywały na gniot kompletny i po trzecie uspokojony - mimo stworzenia pełnej brutalności serii o zombiakach (którą bądź co bądź kocham, bo kocham i zombiaki), jest jeszcze reżyser, który potrafi w tym wszystkim ukazać ogromny dystans, nawet do samego siebie. Brawa za to :)