W trakcie i po filmie naszła mnie refleksja, że wiele scen , momentów pasowała by konwencją, technicznym wykonaniem oraz
grą aktorską (sposobem grania nie poziomem) do filmów Tarantina. Jest wiele momentów kiczowatych, humor miejscami
absurdalny kompletnie od czapy. Główna aktorka jeszcze do złudzenia przypominała Umę Turman, krew i rzezie odbywały się
w taki sam sposób jak w jego filmach szczególnie motyw z piłą. Różnicą jest ścieżka dźwiękowa u Tarantino byłaby znacznie
lepsza, ale gdybym nie znał serii i film byłby po angielsku to w ciemno bym stawiał ze nakręcił go Tarantino i wcale nie byłby to
najgorszy film w jego całej karierze
Miałam takie samo skojarzenie. Tarantino/Rodriguez, połączone z Martwym złem (obcięta ręka i piła łańcuchowa). Tryskająca jucha, zombie zabity blenderem, półgłuchy zombie, mąż ubrany w zbroję i uzbrojony w maczugę - ja się ubawiłam. Moim zdaniem ta część specjalnie była robiona z jajem i nie na serio, stąd może wydawać się taka słaba i nie pasująca do poprzednich odsłon. Ja ją odebrałam jako zabawę tytułem. Chcieli zarobić na nazwie, ale nie powtarzać po raz trzeci tego samego, to polecieli totalnie po bandzie. Film nie najwyższych lotów, ale tez nie taki chłam, jak tu ludzie piszą.
Tytuł pasuje do filmu, jak tytuł furgonetki roku do Toyoty Corolla. Co z tego, że bardzo udany środek lokomocji, jak zmylony klient będzie narzekać na małą przestrzeń ładunkową?
Gdyby film sprzedawano jako "dzieło twórców REC" mógłby zyskać przychylność na poziomie "Martwicy mógu" czy "Złego smaku" albo "Od zmierzchu do świtu".
Pełna zgoda, podpięcie tego filmu pod serię "Rec" może i ściągnęło motłoch do kin, ale jeżeli chodzi o odbiór filmu w stosunku do oczekiwań okazało się strzałem w stopę.
O ile nie wiem czy w stylu Tarantino, o tyle bez wątpienia z pewną radością i satysfakcją (choć sam wystawiłem jednak ledwie pięć) przyjąłem temat, który nie zrównuje z najbrudniejszym błotem trójki tylko dlatego, że jest zupełnie inna od dwóch poprzednich. Od jedynki gorsza z pewnością, ale czy to od razu przekreśla już film? Otóż myślę, że zdecydowanie nie. Jest inny, jest, momentami, nawet zbliżony do określenia go pieszczotliwie mianem żałosnego, ale jednocześnie na swój sposób "fajny" i interesujący. Trochę niepoważny, trochę niepoważnie do widza (szczególnie ortodoksyjnego fana oryginałów) podchodzący, ale ostatecznie rzecz biorąc zjadliwy jak pewna część ciała z pewnego momentu filmu. Tak jak już ktoś zauważył, miłośnikom dwóch pierwszych odsłon do polecenia jest niespecjalnie ("Rec" w tytule zaiste nietrafione), ale już amatorom kina w stylu Martwicy Mózgu czy Martwego Zła jak najbardziej. Byle tylko nie spodziewali się poziomu wyżej wymienionych.
Pozdrawiam