zaskoczył mnie pozytywnie wątek miłosny i sam koniec filmu...ze strasznego robi się wzruszający, potrafi trzymać w napięciu ale tez bywa śmieszny...a to troche odejście od konwencji poprzednich filmów z serii - oczekiwałem raczej wszystkiego na powaznie - grożnie, strasznie, wzruszająco - mała refleksja nad muzyką końcową - napisy w filmach często traktowane są po macoszemu a muzyka końcowa odbiera nastrój filmu albo chociaż jego końca - to grzech wielu filmów hollywodzkich i widać nie tylko