Nie wiem czy to tylko moja i mojego męża opinia, ale będą w kinie na filmie
zauważyliśmy jedną rzecz. Autorzy filmu stworzyli go pół żartem pół serio. W filmie
widoczne są liczne odniesienia do zagranicznych (głównie amerykańskich) filmów, np.
aluzje dotyczące praw autorskich. Film ten wyśmiewa trochę konwenanse przyjmowane
w "horrorach" amerykańskich. Wkurza się też na to, że amerykanie cały czas "kopiują"
filmy ich oraz japońskie nie potrafiąc stworzyć nic dobrego. Jak już jest coś ich to jest to
totalna szmira pt. "jak szybko i łatwo załatwić bandę nastolatków", a jak coś z zagranicy
się sprawdzi to zaraz muszą nakręcić swoją wersję, bo przecież są takimi egoistami, że
nie chcą oglądać nic co nie jest w ich języku.
Film to wydaje się być dobrym ponieważ mimo wszystko potrafi przytrzymać w napięciu.
Patrząc na niego z lekkim przymrużeniem oka można dostrzec wiele pozytywów. A jeśli
chodzi o tytuł Genesis to nie odnosi się on wcale do genezy powstania całego zdarzenia
rozpoczętego w rec 1 tylko to 2 ważnych cytatów przytoczonych przez księdza. Pierwszy,
kiedy ksiądz odkrywa czym są te "stworzenia", a drugie na samym końcu, kiedy do
mikrofonu czyta Genesis czyli powstanie świata. Błędny jest też powyższy opis filmu
mówiący, że jest to prequel ponieważ, zdarzenia z tej części oraz 1 dzieją się
równocześnie. Pies, który ugryzł wujka to ten sam pies z kamienicy, którego podajże
babcia (nie pamiętam już dokładnie) zaniosła do lecznicy bo ten zaczął się dziwnie
zachowywać. Ten film troszkę wyjaśnia istotę tego całego wydarzenia. Dzięki niemu
dowiadujemy się, że to nie są Zombie.
Nie wiem czemu ludzie patrzą na film, słyszą co w nim jest mówione, ale chyba nie do
końca słuchają bo po wyjściu z kina nie wiedzą o czym był.