Przed obejrzeniem [REC] nasłuchałam się o nim tyle, że jeszcze zanim weszłam na salę kinową czułam lekki niepokój. Nie jestem fanką horrorów, jednak skoro film ten nosił miano "przełomowego" wypadało go zobaczyć. Postawiłam na kino, a nie zasysanie go z internetu, chcąc jak najlepiej wczuć się w klimat, w czym bez wątpienia pomaga ciemna sala i wielki ekran.
Początek był dość nudny, po pierwszych dziesięciu minutach zaczęłam żałować pieniędzy wydanych na bilet. Dopiero gdy ujrzałam scenę, w której zarażona kobieta zaatakowała policjanta, film zaczął mnie wciągać. Oglądałam go z ciekawością, jednak z żalem stwierdzam, że przestraszyłam się tylko w jednym momencie, a mianowicie kiedy strażak spadł ze schodów. Ten moment był bardzo udany - widz skupiał się na rozmowie, prawdopodobnie myśląc, że wszyscy bohaterowie są na dole, a tu taka niespodzianka. Niestety, reszta scen, które miały zaskakiwać nie była taka dobra. Kiedy zapada cisza, lub ktoś zbliża się do nieruchomego potwora wiadomym jest, że za chwilę ciszę rozerwie głośny krzyk, a zombie zaatakuje. Oczywiście niektórzy widzowie zgromadzeni na sali wzdrygali się w takich momentach, jednak na mnie to nie działało, a szkoda. Nie wszyscy boją się tego samego - mnie na przykład najbardziej przeraża postać Sadako z japońskiego Kręgu, a ktoś inny czuje dreszcze gdy widzi zarażonych ludzi z [REC].
Sama końcówka była dosyć zaskakująca - pokój na strychu, chłopiec wyżej i chuda postać wynurzająca się z ciemności (swoją drogą świetnie ucharakteryzowana), a w moim przekonaniu zaskakująca = dobra w większości przypadków. Nie wiadomo do końca co się dzieje, o co w tym wszystkim chodzi, niektóre kwestie pozostają niewyjaśnione, co również jest dużym plusem.
Zaimponowała mi aktorka grająca główną rolę, naprawdę czułam się jakbym patrzyła na prawdziwą dziennikarkę. Oczywiście inni także zasługują na pochwałę, ale powiedzmy sobie szczerze - to ona jest gwiazdą tego filmu. Podobały mi się postacie zakażonych, nie przesadzono z charakteryzacją, przez co były bardzo realistyczne.
Podsumowując - film bardzo mi się podobał, mimo iż nie przeraził mnie zbyt mocno. Dobrze nakręcony i przemyślany, nic nie było tutaj przesadzone. Denerwowały mnie tylko śmiechy widowni, które rozlegały się w najmniej odpowiednich momentach i były bardzo nie na miejscu. Z całą pewnością obejrzę drugą część kiedy trafi do naszych kin, być może skuszę się także na remake, chociaż nie lubię amerykańskich horrorów.
Moja ocena to 9/10, bo mimo tak wielu zalet był to horror, a w ciągu osiemdziesięciu minut przestraszył mnie raz. Gdyby było inaczej na pewno padła by dziesiątka, a tak jest tylko dziewięć.