Horror jak sie patrzy. Film, moim zdaniem najlepszy horror ubiegłego roku eksploatuje motyw, który co jakiś czas wraca w filmach grozy, tj.infekcji wywołujących dramatyczne zmiany w ludzkich zachowaniach. Po meteorytach, badaniach medycznych, czy broni chemicznej mamy do czynienia z infekcją niewiadomego pochodzenia, odbieranej jako opętanie. Temat ten był mocno eksploatowany w głośnym filmie "28 dni później", a ostatnio "28 tygodni później".
Sam sposób realizacji filmu, tj. filmowanie z ręki, prezentowanie w filmie materiału niezmontowanego, daje dodatkowy dreszczyk oglądanie czegoś autentycznego, opartego na "faktach".
Akcja po pierwszych minutach sielankowego wprowadzenia, rozwija sie dynamicznie, by w finale podkręcić napięcie na maksa, dając "wyczuwalnego kopa". Mimo pewnych niedociągnięć, które prezentuje scenariusz, i nie do końca miejscami spójne zachowania bohaterów mamy do czynienia z naprawdę dobrym filmem. Klimat osaczenia, ucieczki i wypełnionego przerażeniem czekania na to, co nieuchronne są niewątpliwie potężnym atutem filmu, który nie sposób niedocenić.
Polecam!