Nudny (potwornie się dłużył, nic się nie działo), wtórny (kolejny film o zombie - błagam ile jeszcze?), śmieszny (a to chyba horror miał być), denerwujący (dialogi głównych bohaterów zakrawają na bardzo kiepski żart scenarzysty, a postać głównej bohaterki to kpina z inteligencji widza - tak przerysowanej dziennikarki nie było chyba w historii kinematografii) i do tego podszywający się pod oryginalność (reklamują film jako coś nowego - horror "na żywo", a okazuje się, że to jedynie popłuczyny po i tak słabym Blair With Project). Kompletna strata czasu. Jakbym miał znaleźć plusy to na pewno uroda głównej aktorki (Manuela Velasco). I może kręcenia kamerą z funkcją night vision pod koniec filmu. Nie muszę chyba pisać, że to zdecydowanie za mało. A wielka szkoda, bo kino hiszpańskie nie dość, że bardzo lubię (szczególnie dzieła Amenabara) to ostatnio jest w wielkiej ofensywie i wreszcie Europa (hiszpańskie filmy plus kino francuskie, czeskie, angielskie, skandynawskie i rosyjskie) może spokojnie konkurować z USA, także w filmach popularnych (jak horrory właśnie), a nie tylko niezależnych produkcjach. Niestety Rec się w tą ofensywę nie wpisuje.