Liczyłem na coś "nowego"Otrzymałem odgrzewany kotlet.Połaczenie "świtu żywych trupów z Blair Witch Project".
W moim odczuciu jest to film przereklamowany.Nienajgorzej się ogląda.Ale nic mnie w tym filmie mnie nie zasoczyło - a tym bardziej przestraszyło.
Jestem otwarty na nowe koncepcje-ale te kino jest po prostu słabe.
Aktorsko nie najgorzej.Fabuła się trzyma kupy.
Obejrzałem film w nocy.Sam.Jak polecaliscie.
Nie zrozumcie mnie zle.Film nie jest tragiczny. 6/10
Film jest po prostu banalnie prosty.-Ekefciarstwo tego pokroju przestało mnie straszyć w wieku 15 lat.
-Zombiaki
-Nagle coś wyskakuje zza pleców
-Gra światłem -raczej cieniem
-Izolacja
Tu naprawdę nie ma się czego bać.Nie rozumiem zachwytu nad tym filmem.
Ale jeśli polecacie "Filmy na których można umrzeć na zawał.!" podajcie ich tytuły chętnie obejrze.-Tylke te nowsze.Bo lśnienie,The Thing,Omena i Obcego chyba każdy oglądał :P
- Exorcism of Emily Rose, The (2005)
- Sierociniec
- The Descent
- Amityville
- Gin Gwai
--------------
Ps.Nie podawajcie tylko tytułów Japosnkich Reameków w wykoniu Amerykanów.:)
Nie zrozum mnie źle, ale oglądałem wszystkie filmy które wymieniłeś, i w nich też nic specjalnego nie widze :s no może sierociniec i egzorcyzmy emily rose wybijają się odrobinkę ponad reszte.
może już nie powinnieneś oglądać horrorów skoro cie nie przerażają... nie oglądałam jeszcze "REC" ale mam ochotę, mam nadzieję że mnie przestraszy. Te filmy których tytuły podałeś już oglądałam i na nich się bałam. Może kiedyś powstanie film, który i ciebie przestraszy... POZDRO
No widzisz... mnie ani Egzorcyzmy, ani Zejscie ani Amityville nie przeraziło i też nic w nich oryginalnego i wielce wspaniałego nie odnalazłem.
Porównywanie [Rec] do Świtu Romero (czy Snydera) jest bez sensu... to tak jakby zarzucac brak oryginalnosci Piątku 13-ego wzgledem Halloween czy jakiekolwiek innego slashera.
I [rec] i DotD należą do tego samego podgatunku horrorów, nic więc dziwnego, że widac miedzy nimi podobienstwa
Moim zdaniem w [Rec] jest rewelacyjny dźwięk budujący b. dobry nastrój. Dodatkowo pewne wydarzenia dzieja sie poza obiektywem kamery i wtedy pracuje nasza wyobraznia dzieki czemu jeszcze bardziej sie boimy. Niby podobne chwyty mamy w BWP, ale cóż... wszystko już było...
Nie! Diary of the Dead jest o Zombie, jest to pokazane dosadnie..., w [REC] mamy do czynienia z zarażonymi ludźmi, podobnie jak w 28 Days/Weeks Later... Ja to sobie wyobrażam tak:
W filmach o Zombie, człowiek zostaje ugryziony i trzyma go przy życiu tylko
ciało, bo mózg wysyła tylko impulsy, że chce żreć.
W filmach typu [REC], 28 Days/Weeks Later ludzie są zarażeni jakąś chorobą, czyli są niepoczytalni i gryzą każdego co popadnie, nie widziałem tam scen jedzenia ludzkich wnętrzności ani odgryzanych członków (patrz: odgryziona ręka, penis czy noga). Ludzie tam są chorzy ale specjalnie nie zdeformowani, nie mają połowy głowy czy ręki.
Z tego co pamietam to ta stara kobieta dostaje kilka kul w tors a potem dalej sie rusza, wiec to sa zombie.
Może troche nietypowe, ale od czasu do czasu przydaje sie jakas odmiana i odejscie do kanonu. To tak jakby w Warcrafcie nie było orków bo były tam inteligentne, zorganizowane i honorowe, nie tak jak u Tolkiena czy w uniwersach DnD.
Tak [Rec] jak i 28..later zaliczane są przez fanów do zombie movies odbiegają może od tego 'kanonu' zombiego jako powłuczącej nogami istoty mruczącej "móózg", jednak tak jak zombie z remake'u "Świtu..." Snydera były dosyć szybkie i zwinne a jednak jest to film z nurtu zombie.
Ponadto polecam poczytać "Zombie Survival Guide" Maxa Brooksa, przynajmniej pierwszy rozdział. Dla mnie tam jest przedstawiony kanon zombiaka, według którego to MÓZG utrzymuje ciało przy życiu a potrzeba jedzenia nalezy do sfery przyjemnosci :P
BTW wydaje mi się, że w którymś z wywiadów Boyle podał za inspirację do filmu klasyczne filmy o żywych trupach...