Chyba najlepszy horror, jaki miałem okazję ostatnio oglądać. Gdyby jeszcze zmienienili tę rozhisteryzowaną sztucznie, piszczącą jak zarzynany wieprz aktorkę na jakąś inną, mniej lalkowatą, byłoby przednie kino bez zarzutów...
Z tego co wiem, to Manuela Velasco w życiu codziennym jest/była dziennikarką, więc raczej tekst o sztucznej i lalkowatej nie bardzo pasuje.