Motyw z kamerą i montaż podobny do "Blair Witch..." i "Diary of the Dead". Z tym, że "Rec" bije wymienione tytuły na głowę. Hiszpański horror to troszkę ponad godzinę nieprzerwanego napięcia i autentycznego strachu. Nigdy wcześniej nie widziałem, aby w horrorze tak wykorzystać zamkniętą przestrzeń. Powtarzane lokacje zamiast nudzić, każą nauczyć nam się klatki schodowej/kamienicy na pamięć, po to by zwiększyć grozę. Pomysł prowadzenia fabuły poprzez reżysera (kamery) i narratorki jest genialne zrealizowane. Żywe trupy, tyle razy już przedstawiane w różnym świetle - od najstraszniejszego, ukazanego w debiucie Romero do komedyjnego, pastiszowego wręcz (Wysyp żywych trupów) tutaj powracają do korzeni ("Noc żywych trupów"). Hiszpania kinematografia wkomponowała "Reciem" głęboko pod ziemię hollywoodzkie produkcje mające czelność zwać się horrorami.
9/10