Ile się naczytałam że to najbardziej przerażający horror z gatunku, nowatorskie rozwiązania etc. etc. Na 5 minut przed filmem obejrzałam sobie reakcje widzów w kinie i strasznie się nakręciłam, zwłaszcza gdy ogromni faceci krzyczeli jak panienki.
Wiec usiadłam sobie wczoraj przed ekranem, zgasiłam światło żeby nic mi nie przeszkadzało i czekam.
Czekam, czekam aż coś straszliwego i przerażającego się stanie a tu nagle napisy końcowe.
Film był bardziej obrzydliwy niż straszny. Nie podskakiwałam ze strachu z powodu potworów czy fabuły, a jedynie dlatego że po ciszy nagle coś gruchnęło z hukiem.
Może za stara na takie horrory jestem, albo zbyt banalny scenariusz jak na dzisiejsze czasy. Zombie, gryzienie, wrzaski.
Jedyny moment w którym trochę przestałam patrzeć na ekran to ostatnia scena w ciemnościach z sylwetką potwora buszującego po pokoju. To tyle. Ani on przerażający ani nowatorski.
Dużo bardziej bałam się na paranormal activity, chociaż tamto też arcydziełem nie było.
Nie był zły, ale po pierwsze za krótki a po drugie za bardzo rozdmuchany, bo siadając na kanapie spodziewałam się nie wiadomo czego a tu taki mały niewypał.