ZSRR, rok 1984, niedługo nastanie Pierestrojka. Tymczasem w małym mieście, gdzieś na dalekiej prowincji, zostaje porwana córka lokalnego sekretarza partii. Nie ma świadków. Ani żadnych podejrzanych. Tego samego wieczora, na przedmieściach, zostaje popełnione brutalne morderstwo. Sprawcą jest właściciel domu. Oba śledztwa są prowadzone przez kapitana milicji Żurowa...
Po tym co ruscy odwalają na Ukrainie, tych rzeziach i mordach, ten film jawi się jako wielkie proroctwo a nie fikcja. To był de facto dokument o rosyjskiej mentalności.
Przyznam, że widziałem już dużo okrutnych, krwawych filmów... Ale przy tym to już mną nerwy pod koniec szarpały. Bałabanow niesamowicie ukazał schodzenie do piekła, maltretowanie fizyczne i psychiczne.
Akcja filmu dzieje się powoli, jak spaghetti western. Obserwujemy bohaterów, którzy zalewają pały spirolem i jeżdżą...
Film ma słabą fabułę, dość chore, hardcorowe sceny, co miłośnikom takiego kina pewnie się spodoba, ale ja tam "prawdziwego ZSRR" za dużo nie widzę. Lubię Bałabanowa, ale ten film pozostawia mieszane uczucia
Wrył mi się w pamięć po obejrzeniu i myślałem, że niezłe szambo mieli te ruskie w ZSRR.
Ale teraz, po 15 latach od powstania filmu i przy okazji agresji rosyjskich "siewców pokoju" w 2022r. na Ukrainę - nic się u nich nie zmieniło... Mentalnie są dalej 40 lat temu i nie zanosi się na zmiany. Taki stan umysłu widocznie...
Wstyd mi się przyznać, ale po obejrzeniu ostatnio obu części Brata, i niesamowitego Ładunku 200. Doświadczam rosyjskiego kina dramatu itp. I jestem pod ogromnym wrażeniem klasy, i poziomu Rosyjskiego filmu. Pisząc wprost, szukam dobrych Rosyjskich twórców takich jak Aleksey Balabanov. Albo przynajmniej filmów...