Wystarczy spojrzeć na dyskusje (czy to może za dużo powiedziane...) i opinie o filmie. Okrutny w wypowiedzi - jak najbardziej. Trudny - bo zmusza do zastanowienia się, do zejścia niżej, na ziemię. Do pomacania własnej cielesności. Tam gdzieś w środku jesteśmy my wszyscy. Pokazuje okrucieństwo ludzkie jak najbardziej. Nie w mega-amerykańskiej skali ale w skali człowiek wobec człowieka. Jeśli ktoś nie ma czasu i woli pójść do kina na rambo 8 lub wydoić browara w knajpie - nie radzę. To film dla tych co mają czas zastanowić się nad własnym człowieczeństwem. Może film nie jest trudny, ale ciężki na pewno. Kino brudne, pochlapane, zardzewiałe, jest jakie jest. I nie należy go czyścić. Takie jest dobre. To kultura - nawet jeśli się tego nie rozumie. A tak gwoli ścisłości - wymiera chyba to pokolenie, które może lepiej zrozumieć Rosjanina niż Amerykanina z filmu, który odgrzewa żarcie w mikrofali, śpiewa do flagi i zabija wszystko co na jego ziemi.(Oraz tworzy bardzo kolorowe filmy, z zakończeniem nie budzącym dyskusji i niepokoju.) Dlatego podoba mi się kino rosyjskie. Niepokoi. Zmusza do zastanowienia oraz jest mi po prostu bliższe.
''Kino brudne, pochlapane, zardzewiałe, jest jakie jest. I nie należy go czyścić'' - zgadzam się dużo brudu i szarości - z tego filmu aż bije szarość czasów komunizmu, prl-u sam nie wiem jak to nazwać - a co do samego filmu cały czas się zastanawiałem co stanie się z dziewczyną i czy ten milicjant poniesie za to karę... końcówka dość dziwna troche zaskakująca ale nie tak ja sobie wyobrażałem - moja ocena daję pełna 7
A ja się całkowicie nie zgodzę. Podoba mi się fragment:
"Kino brudne, pochlapane, zardzewiałe, jest jakie jest. I nie należy go czyścić. Takie jest dobre. To kultura - nawet jeśli się tego nie rozumie."
bo tak rzeczywiście jest z kulturą wyższą; ta nie ma się mizdrzyć do widza i rozdawać cukierków, nie ma głaskać po głowie i wysyłać pocztówek w krzykliwych kolorach. Problem jest jednak taki, że ten film właśnie taki jest, jak negatyw cukierkowego Hollywood. Miast mizdrzenia - krzyk; miast cukierków pieprz, nie głaszcze lecz leje w mordę, a pocztówka może nie jest kolorowa, ale wyraziście, sterylnie brzydka. Wszystko w tym filmie jest tanim, wymuszonym i wygłaskanym gestem, jak chromowana rura wydechowa z stylizowaną rdzą.
Brudne, pochlapane, zardzewiałe, cielesne? Chyba jak świnia na festynie. Jarmark, a nie skłanianie do myślenia.