Parę ciekawostek na początek:
Pierwsza scena walki - w jakieś 30 sekund. Pierwsza goła baba - w szóstej minucie. Pierwszy debilny dialog - to pierwszy wygłoszony. Ale zanim główny bohater zamoczy, musi minąć o wiele więcej czasu, 61 minut dokładniej. Budżet filmu wynosił 400 000 dolarów. Na nakręcone w tym samym roku 1987 "Full metal jacket" wydano 30 milionów, co oznacza, że zamiast tego filmu mogło powstać 75 "Deathstalkerów" i bardzo ubolewam nad tym, że tak się niestety nie stało i powstał wówczas tylko jeden.
Jeśli Bartosz Walaszek wychował się na takich filmach, to totalnie nie dziwię się, że wyrósł na Bartosza Walaszka. Deathstalker II ma się do Deathstalkera I jak glonojad do neonka - nie mają ze sobą wiele wspólnego, ale mogą się znaleźć w tym samym akwarium. Ciągłości fabularnej nie ma za grosz, nie ma chyba choćby jednego aktora grającego w obu częściach (włączając w to głównego bohatera), można bez żalu oglądać w dowolnej kolejności.
Mamy mniej golizny i mniej brutalnego zabijania się, więcej zamierzonego humoru, czasem wchodzącego w ostry absurd. I chyba w tym tkwi największa różnica - jedyneczka była niezamierzenie śmieszna, dwójka celowała w niezłą akcję z dodatkiem niezbyt lotnego, acz lekkiego humoru. Na szczęście nie skończyła jako film niezamierzenie nieśmieszny i faktycznie można było się gdzieniegdzie uśmiać czy uśmiechnąć. Humor prymitywny, ale na szczęście nie jest obleśny (jak np. w Bezwstydnym Mortdecai'u), niesmaczny czy nieśmieszny. To nie jest jednak tylko komedia, ale i akcyjniak, który nie wszystkich scen akcji musi się wstydzić, a jedynie gdzieś tak połowy z nich. Wbrew pozorom, całkiem dobry wynik, np. w takiej "Krucjacie Bourne'a" wstyd był totalny i oglądać się nie dało żadnej.
Czy warto obejrzeć? Oczywiście, że warto! Idealne na bezmózgi wieczór, aby sobie porechotać i pooglądać z piwem w ręku. Choć, rzecz jasna, amatorzy poważnego kina, którzy oczekują tego słynnego "czegoś więcej" raczej nie mają tu tego czegoś szukać. Reszta mniej wybrednych dusz może powiedzieć, że to całkiem fajne kino, dla miłośników B-klasowego kiczu będzie to prawdziwa przyjemność.