i jestem pelna podziwu ze wogole mi sie to udalo. chodzilo mi o aktora S.P.F ktory mieszkal w mojej glowie od czasow swietych z bostonu, zgubil mnie sentyment do niego, nie mowie o tym jak wyglada (!!!) ale o tym ze naprawde zrobil na mnie wrazenie swoja gra w S z B. Film bez pomyslu, powielajacy te same motywy, bez efektow ktore czasem nedzny film potrafily wybronic, bez gry aktorskiej, muzyki slowem...bez niczego. az dziwne ze ten film istnieje. omijac z daleka.