Od dna dzieli to filmidło niespotykanie śmieszny język norweski. Nie potrafiłem się oprzeć, by ni dosłyszeć go do tzw. końca. Wiem, co to jest ironie, pastisz, parodia itp., ale do tego niezbędny jest przyzwoity scenariusz, nienajgorszy aktor... Tu tego nie ma. Są tacy, którzy uważają, że film jest niezły, bo chodzą w nim po lesie... No tak, net jest dla wszystkich. Amen.