Przyznam, że mnie osobiście wciągnęło. Wiem, że o gustach się nie dyskutuję, ale na
prawdę można się było wkręcić w klimat. Tworzyły go: forma dokumentu, mitologiczna
otoczka oraz zapierający dech w piersiach, surowy krajobraz północy. Gdzie Wy tu macie
mockumentary? Mock z angielskiego to kpić, wyszydzać. Przykładami takiego gatunku może
być np. Borat, Brüno itd. Według mnie "Łowca trolli" nie miał formy satyry, więc nie
rozumiem. To że film miał w sobie kapkę czarnego humoru, nie oznacza od razu że był
parodią. Bo i co miałby parodiować? Może chodzi Wam o wygląd stworów? Przyzwyczajeni
do hollywoodzkich standardów zapominacie o korzeniach!