Nie wiem czy w tej produkcji można odnaleźć jakiekolwiek plusy. Może zacznijmy od tego, że film ma niesamowicie wiele dziur fabularnych i idiotycznych zachowań. Historia mordercy nie rozwinięta, dom, w którym dzieje się cała akcja wygląda jak tani rekwizyt z kartonu albo nieudany dom strachów w wesołym miasteczku. Przykład różnych niedopracowań: bohaterowie sami podkreślają fakt, że ciężko będzie się dostać do domu, bo jest strzeżony przez patrole a chwilę później idą w stronę domu jakby robili poranny spacer po parku, po czym stają i przeprowadzają luźną rozmowę tuż pod drzwiami domu. Policja? A gdzież by tam! Śmieszna była ta cała pseudonaukowa gadka o działaniu wsysacza duchów, które potem w formie czerwonej ektoplazmy trafiają do probówek. I te okulary! Wyglądały jak ten nieszczęsny przyrząd, który każe nam okulista zakładać i pyta czy teraz z tym szkiełkiem lepiej widać. Duchy, straszki, patałaszki pojawiały się tu i tam, ale nie wywoływały niczego poza śmiechem- świetna, komiczna scena, w której Henry oberwał sztućcami, podstawkami i innymi akcesoriami kuchennymi albo gdy duch próbował zrobić mostek a potem obrócił się i wybiegł na paluszkach za drzwi. I mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Do morza wad dorzućmy słabe aktorstwo- czarnoskóra aktorka grająca medium była zabawna ze swoimi krzyczeniem "O nie, to straszny duch. Uciekajmy!" (po czym scena dalej- wchodzi do małego pomieszczenia, bo usłyszała wołanie Henry'ego- Henry nagle się teleportował z poddaszu na parter, wymijając ją?)- zachowanie aktorów było idiotyczne, chociaż w sumie tego od nich wymagał scenariusz, ale nie zmienia to faktu, że ich mimika, gra była po prostu słaba. Brak w tej produkcji klimatu, strachu, logiczności, tak naprawdę wszystkiego. Zdecydowanie odradzam.