O tym filmie nie można powiedzieć jednego, że jest zły. Zdecydowanie nie jest zły, jednakowoż nazwanie go dobrym też jest lekką przesadą. Uznajmy, że jest dostatecznie dobry, dostatecznie dobry na tyle, żeby obejrzeć go raz i uśmiechnąć się kilka razy.
Niestety największą wadą tego filmu jest to, że najlepsza część filmu to jego końcówka, zaczyna się od momentu gdy Ben (ten chudy skaut, z krótszymi włosami) żegna się ze stripti... to znaczy się z kelnerką ;) A kończy się na napisach, bo scena po, jest co najmniej znośna.
Kolejna wada filmu, to niestety jednowymiarowe postaci. Najbardziej polubiłem Denise i to chyba tylko dlatego, że urodę to Sarah Dumont ma nietuzinkową.
Przez cały film miałem nadzieję, że ten przemiły rudzielec Augie, umrze i dopiero pod koniec udało mi się go nawet polubić, co jednak nie zmienia faktu, że czy on żyje czy nie jest to naprawdę obojętność.
Nazwanie tego filmu horrorem, może wprowadzić w błąd, możecie ulec wrażeniu, że w tym filmie będzie strasznie a tak, nie będzie.
Komedia klasy B, do obejrzenia raz, w nudny sobotni ewentualnie niedzielny wieczór.
W całym filmie były faktycznie tylko 3 naprawdę zabawne akcje - koty zombie, trampolina i zombie mineciarz. Reszta akcji raczej średniawa, a poza tym charakteryzacja zombie była bardzo nierówna - kilku dobrze zrobionych, większość średnio, a było też kilku zupełnie na odwal się. Poza tym twórcy nie mogli się najwyraźniej zdecydować co do typu zombie, jedne były wolne i zamulone, inne szybkie i agresywne, a jeszcze inne wykazywały inteligencję i spryt zupełnie niepasujące do zombie.
No i ciekawe dlaczego Carter nie zmienił się w zombie skoro został pogryziony i obryzgany krwią zainfekowanych.