Afryka, Nigeria, rebelia... Rebelianci mordują prezydenta. On, Bruce Willis ma ewakuować panią doktor (Monica Bellucci!!). Czyli klasyka. Wiadomo o co chodzi wiadomo kto wygra, można się domyślać ile osób zginie. Niby proste i wydawać się moze nudne, ale...Willis jest dobry jako twardziel, cierpiętnik, egzekutor, zbawiciel, oswobodziciel. I tu się sprawdza. Bezwzględny dowódca który jednak ma serce. Akcja toczy się na tle konfliktu (wojny domowej?), szokujące sceny pokazują jak naprawdę jest Afryka. Gdzie dyktatorzy czują się bezkarni a wszystkim rządzi karabin i przemoc. Niestety ma to przełożenie w rzeczywistości. Scena ratowania ludzi z wioski w dżungli porusza i zmnienia klimat filmu już do jego końca. Oczywiście mamy klasyczny motyw potęgi Ameryki ale na całe szczęście jakoś szybko mi on zginął. Monica Bellucci kręcona przez kamerę odpowiednio wydatnie (sic!) jest tylko tłem do wydarzeń. Doskonale dobrana muzyka (mocno pachnie "afrykańskim" Peterem Gabrielem) jest dodatkowym atutem tego filmu. Film godny polecenia.