Przyznam, ze nie oczekiwałem od tego filmu jakiejś poruszającej fabuły, czy jakiejkolwiek głębi (inaczej oczywiście siegnąłbym po coś innego), więc zarzut (zgodny z prawdą), że na początku filmu można przewidzieć koniec, czy, że film jest strasznie schematyczny, nie wzrusza mnie jakoś specjalnie.
Problem pojawia się jednak, gdy po moim drugim oczekiwaniu, by zobaczyć przyzwoity film wojenny, zostaje duża pustka. Rozumiem i wybaczam wszystkie inne błędy, tego jednego natomiast nie jestem w stanie wybaczyć. Akcja, sama walka, sposób jej prowadzenia i pokazania, wszystko z tym związane jest pokazane, jak zwykle, wyjątkowo naiwnie, no i to niestety sprawia, że film jest zwyczajnie, mówiąc kolokwialnie 'do bani', dla każdego kto ma troszkę wyższe wymagania w tej kwestii.
Generalnie nie polecam, no chyba, że ktoś ma jakiś deficyt uczyć skierowany ku afryce. Hm no ale w tym wypadku chyba też nie jest to godne polecenia, bo jeszcze wyjdzie, że afryka składa się z tych dobrych i z tych złych, demokratów i tyranów. Tak naprawdę jednak na 95%, ten cały książe, jak tylko dojdzie do władzy, będzie robił dokładnie to samo co robili Ci 'źli' i 'nikczemni', czyli będziemy mieli mordów i gwałtów na naszych śmierelnych wrogach ciąg dalszy, tak jak doskonale uczy nas historia afryki.