Zamierzałem dziś obejrzeć 'Władców ognia' ale serfując po kanałach kablówki przypadkowo trafiłem na Ale Kino. Kiedy w jednej scenie zobaczyłem Phoenixa, Wahlberga i Theron (o,bogini!) zdecydowałem się na zmianę priorytetów na sobotni wieczór i pozostałem przy 'Ślepym torze'. Była to trafna decyzja bo film okazał się być bardzo dobry. Przypadła mi do gustu zwłaszcza postawa Marka Wahlberga, którego, nie wiedzieć czemu, uważałem za kiepskiego aktora. Jednakże w roli Leo- dziecka ulicy i outsaidera sprawdził się znakomicie. 'Ślepy tor' to przede wszystkim bardzo smutny i refleksyjny dramat. Smutne są ludzkie postawy i ich wybory. Smutne są pogarszające się relacje między głównymi bohaterami. Smutne i cyniczne są kulisy władzy i wielkich interesów. Smutne jest zakończenie. Smutny Wahlberg, smutny Phoenix, smutna Theron. Dlatego ten film jest tak bardzo prawdziwy. Nawet taki detal, jak bójka między Phoenixem a Wahlbergiem. Tak właśnie trzepią się kolesie na ulicy- mało ciosów i szarpanina, a nie, jak ktoś wcześniej napisał, łubudubu z półobrotu. I jeszcze jedno. Zazwyczaj w każdym filmie na końcu triumfuje sprawiedliwość i tu też inaczej nie jest. Tylko że przegrali ludzie. Jak to w życiu.