Zastanawiam się, kto pisze strzeszczenia filmów (szczególnie takich, jak ten) i czym się kieruje, odzierając takie jak ten obrazy z całej złożoności stawianych w nim problemów. Bo film ten (w każdym razie w moim odbiorze, faceta już 40-letniego) nie opowiada wcale o locie nad zakłady lotnicze w Bremie (choć pozornie taka jest misja) lecz ukazuje postawy i charaktery a szczególnie niesamowite tempo dojrzewania jakże młodych mężczyzn - przecież mieli pod 19-20 lat. Porównując ich z dzisiejszą młodziezą, która nie radzi sobie z własnym życiem, można dość do wniosku, że ich doświadczenie poszło na marne. Europa i świat żyją w warunkach wolności, demokracja rozkwitła tu i tam, faszyzm szczezł.. ale nic z tego nie wynika.. wysiłek (jeżeli mieli jego świadomość) został zaprzepaszczony.
I druga refleksja - a propos scen w powietrzu, scen tragicznych i wstrząsających - wszystko odbywało się w potwornej...martwej ciszy... Film wywarł na mnie piorunujące wrażenie i polecam każdemu, kto chce się "obudzić" z codziennego komfortu i wygody.