Po zaskakująco dobrych recenzjach tego filmu na nunsploitation.net, spodziewałem się czegoś naprawdę dobrego. No i się niestety rozczarowałem. Pod względem erotyki film nie umywa się do "Images in a Convent" i "Convent of Sinners" (oba Joego D'Amato) czy "Behind Convent Walls" Waleriana Borowczyka, a pod każdym innym względem jest gorszy od wcześniejszej wersji "Zakonnicy z Monzy", którą oglądałem (chodzi mi o tę z 1969 roku). Czyli jeśli chodzi o erotykę jest kiepsko (Mattei za mało pokazuje, a sceny seksu nie mają w sobie pasji), a jeśli chodzi o całą resztę - jest to czysty trash, z którego ten reżyser słynie. Nie jest to jego najgorszy film, ale do tych "dobrych" niestety mu sporo brakuje.