PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=12092}
7,7 3 999
ocen
7,7 10 1 3999
7,6 8
ocen krytyków
Śmierć prezydenta
powrót do forum filmu Śmierć prezydenta

przedstawienie tylko argumentacji środowisk popierających Narutowicza , pchnięcie endecji
w stronę faszyzmu [ nie wyglądało to tak zupełnie , było o wiele bardziej skomplikowane a
agresja obustronna ] Sama role Mrożewskiego jako Narutowicza i Walczewskiego jako
Niewidomskiego cudowne ... Film wszystkim polecam

ocenił(a) film na 7
Sztorm68

tak to prawda trochę jednostronny aczkolwiek endecja nie miała zbyt wielu dobrych argumentów

ocenił(a) film na 7
Sztorm68

Narutowicz będąc ateistą złożył przysięgę zawierającą sformułowania religijne, jako prezydent utrzymywał stosunki z duchownymi a na końcu widzimy jak na pochodzie pogrzebowym są obecni księża katoliccy. Co to za ateista? ;p Film prezentuje dziwny obraz który stawia w dobrym świetle tylko partię socjalistyczną i ruch robotniczy, a motłoch który obrzucał prezydenta śnieżkami był podburzany przez środowisko prawicowe, dziwnym trafem byli to ludzie uznawani za burżuazję.... Wszyscy wielcy Polacy: Piłsudski, Haller są pokazani jako czarne charaktery. To film propagandowy, bo trudno uwierzyć by to był przypadek. Po filmie nabrałem przekonania, że Polacy to taki beznadziejny naród który jest podzielony, skłócony i nie szanuje własnego przywódcy. Zabójstwo prezydenta jest czynem ohydnym, odrażającym i nie można go tłumaczyć żadną ideologią. Jest to najgorsza zbrodnia jaką może popełnić człowiek przeciwko własnemu państwu. Pięknie zagrał tę rolę Mrożewski. W filmie pojawiło się piękne zdanie, że "W historii nowożytnej tego narodu nie było królobójstwa. wszędzie naokoło instrumentem polityki był sztylet i trucizna, u nas nie. To coś znaczy. To musi coś znaczyć. W Polsce nie adoruje się władców, nie zapala się im kadzideł, krytykuje się ich! Drwi z nich. Ale się ich uznaje. Szanuje. I to jest piękne. " To najwspanialsza kwestia z całego filmu, szkoda, że parę dni po tym ów wielki człowiek doświadczył czegoś przeciwnego w co wierzył. Film jest mimo swoich wad dość wartościowy i dobry. Gdybym miał wybierać pomiędzy współczesną szmirą a komunistyczną propagandą, to wybrał bym propagandę, bo ta propaganda ma klasę! Świetnych aktorów i świetną realizację.

ocenił(a) film na 10
Jimbo87

To prawda, zgadzam się całkowicie. Trudno nie zauważyć, że film jest w dużej mierze przede wszystkim komunistyczną propagandą chcącą ukazać, że tylko socjaliści i idąc dalej, komuniści, mają rację. A tak wcale nie było. Piłsudski i Haller byli wybitnymi wodzami. Choć osobiści wolę Piłsudskiego. Znakomita rola Jerzego Duszyńskiego, choć jego marszałek jest niestety w filmie mało ukazywany i rzadko się pojawia. Do tego brakuje mi tej energii marszałka, jaką on się szczycił. Mimo wszystko popieram zdanie mego przedmówcy. Zgadzam się we wszystkim. Film jest komunistyczną propagandą, ale gdyby dzisiaj go nakręcili, wyszła by szmira jedynie w celu wyłudzenia pieniędzy od widzów. A film kiczowaty by był. Ten ma klasę i to przez duże K! Doskonała obsada aktorska. Edmund Fetting jako mroczny Haller też ma swoje plusy czy Henryk Bista jako nawiedzony ksiądz. Cóż... wszystko można powiedzieć o czasach PRL-u. Ale jednak jeśli chodzi o sztukę, to miały one wielką klasę i niech sobie współcześni mówią, co chcą. Epoka wielkich polskich filmów minęła. I naprawdę żal mi bardzo Narutowicza. Wspaniały i dobry człowiek. A zginął tak, jak zawsze będą ginąć szlachetne jednostki na polach polityki - zabity z zimną krwią przez ludzi małych. Tak. Bo właśnie wielkie i wybitne jednostki, do jakich zaliczał się Narutowicz, są zabijani przez małe, nic nie znaczące żałosne robactwo, które boi się wielkości innych, nie rozumie jej, nienawidzi i chce zniszczyć, bo o własne żałosne życie się boi. Taka jest prawda.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Bzdura kwadratowa z ta propagandą. Film akurat bardzo dokladnie pokazuje co się działo, praktycznie wszystkie wydarzenia i wypowiedzi w filmie są autentyczne. To, że endecja zachowała się wtedy napierw idiotycznie przed wyborem prezydenta a haniebnie potem to nie wymysł komuny tylko fakty. Zreszta dlatego Kawalerowicz mógł ten film nakręcić właściwie bez ingerencji cenzury. A do tego ateista to dzisiejszy fanatyk religijny spod znaku "wierzę, że nie wierzę". Narutowicz cenił rolę wiary w życiu człowieka, aczkolwiek sam przyjął naukowy ogląd świata za jedyny. Szanował jednak przekonania innych i nie narzucał własnych, co do dzisiaj czyni go postacią w polskiej polityce wyjątkową.

ocenił(a) film na 10
bombacy

Zgadzam się, że dokładnie pokazuje wszystko, co się wtedy działo. I uważam, że dzisiaj także powinni kręcić takie filmy. Ale jednak zauważ - chciano też w dużej mierze pokazać, jak złe były w Polsce czasy sanacji. I to im się udało. Za to np. film ZAMACH STANU już ma kilka scen jak np. rozpędzanie buntowników ułanami za czasów Piłsudskiego. Nie było to prawdą, nawet znawcy się wypowiadali. Chciano pokazać, że Piłsudski wtedy nic innego nie robił, tylko wysyłał żołnierzy, by krwawo tłumili rozruchy. Co jednak nie odbiera filmowi jego naukowego wymiaru. Podobnie jest tutaj. Film jest świetny, wierny historii jak nic. Dzisiejsi reżyserowie mogliby się od Kawalerowicza wiele nauczyć.

kronikarz56

A czy ten wspomniany, nawiedzony ksiądz, to postać historyczna i czy wiadomo, jak on się nazywał?

W filmie nie zauważyłem wprost komunistycznej propagandy, tylko najwyżej propagandę antyendecką i jednostronne ukazanie Hallera, który skądinąd był wybitnym Polakiem. Oczywiście w filmie z okresu PRL-u endecja musiała być czarnym charakterem, jednak film nie jest dziełem topornym (choć momentami nudzi, bo ma dłużyzny). Został zrealizowany bardzo profesjonalnie - aktorzy naprawdę wiarygodnie zagrali, charakteryzacja też bezbłędna - oglądając, ma się wrażenie, że naprawdę ogląda się Rataja, Witosa, Piłsudskiego i pozostałych polityków. Gdy przypominam sobie zdjęcia tych postaci i porównuję je z aktorami z filmu, to podobieństwo jest uderzające.

ocenił(a) film na 10
Trojden

Ów nawiedzony ksiądz to jak najbardziej postać historyczna, nazywał się Marceli Nowakowski i podczas wyborów na prezydenta w 1922 roku był już działaczem endeckim i głośno bojkotował wybór Narutowicza, zresztą nie tylko on, choć w filmie on właśnie najwięcej rzuca się w oczy jako symbol ciemnoty ludu rozwijanej przez kler. I swego rodzaju kontrast - tu ksiądz, który powinien być symbolem pokoju i zgody, a jątrzy ludzi przeciwko głowie państwa.

Komunistyczna propaganda jest tutaj, przede wszystkim w scenach, kiedy pobito na ulicy kilku posłów socjalistycznych czy komunistycznych (nie pamiętam szczegółów), a do tego jeszcze dodaj scenę zabicia robotnika podczas tych zamieszek. Jeśli PRL chciało ukazać latach 20 XX wieku jako ciemnotę, którą "jedyny słuszny ustrój" (czyli komunizm) obalił, to zdecydowanie im się to udało. Nie wiem, czy taki przekaz chcieli przemycić w tym filmie, ale to bardzo możliwe. Ale tak, to prawda - Narodowa Demokracja jest ukazana jako zbieranina fanatyków i kleru, ludzi zbyt wysoko ceniących sobie polskość i polskie pochodzenie, wywyższających się ponad innych i uważających się za jedyne sprawiedliwe osoby, które bronią godności Polski. Tak, obraz Hallera jest tutaj całkowicie negatywny - nie mówi się nic o innych jego dokonaniach, o jego zasługach podczas I wojny światowej czy wojny polski-bolszewickiej... Tutaj jest on cynicznym draniem, który wykorzystuje swoją pozycję do jątrzenia ludzi przeciwko Narutowiczowi, ponoszącego moralną odpowiedzialność za jego śmierć, który nawet nie zasmucił się widząc jego śmierć. To oczywiście prawda historyczna, ale... tylko część portretu psychologicznego tego człowieka, ale tę resztę nie widzimy w filmie. Zgadzam się, film nakręcono z bardzo dużą dbałością o szczegóły, a aktorzy naprawdę przypominają z wyglądu postacie, które grają - ich charakteryzacja jest genialna. Szczególnie świetnie są ucharakteryzowani i zagrani Piłsudski, Rataj i Witos. Co ciekawe - Witosa i Rataja w późniejszym filmie "ZAMACH STANU" zagrali ci sami aktorzy, co zagrali te postacie w tym filmie. To świadczy o tym, jak dobrze sprawdzili się w tych rolach. Sam Narutowicz od początku w filmie ma moją wielką sympatię - podoba mi się jego podejście do Polski i polskości, jego patriotyzm połączony z rozsądkiem i brakiem fanatyzmu. Jego oświeceniowa postawa wspaniale kontrastuje z głupotą i fanatyzmem jego zabójcy Eligiusza Niewiadomskiego (świetna rola Marka Walczewskiego).

ocenił(a) film na 10
Jimbo87

Piłsudski w filmie nie jest pokazany jako negatywny bohater. Ma niezbyt dużą rolę, jest po prostu głową państwa. Nic złego wtedy nie robił i w filmie też nie robi.

Podstawowym problemem prezydentury Narutowicza był fakt, że został wybrany głosami mniejszości. Które były wtedy siłą antypolską, antypaństwową. Głosowały zawsze przeciw rządowi, jaki by nie był. Nie ważne, czy ustawa była dobra, czy zła, czy była ważna czy mniej ważna, czy tyczyła podatków, czy rowów medioracyjnych, czy wysokości muru cmentarnego. Nie ważne, czy rząd był prawicowy, czy lewicowy, czy premier był z lewa, czy prawa, czy był ludowcem, czy mieszczaninem, profesorem, czy facetem po pięciu klasach szkoły powszechnej. Projekt rządowy, czy choćby poparty przez rząd = głosujemy przeciw. Tyle. Stąd to, że to oni zdecydowali o wyborze, owszem, było nie w porządku. Tylko - jak to pokazać na ekranie? Niespecjalnie się dało.

Obaj kandydaci z ostatniej rundy, Narutowicz i Zamoyski byli politykami wybitnymi, mężami stanu i byliby świetnymi prezydentami. Ten drugi zresztą był jeszcze potem szefem MSZ w gabinecie Grabskiego, uważanym za najlepszy może w całym międzywojniu. Zresztą Zamoyski jako jeden z pierwszych posłał Natutowiczowi depeszę gratulacyjną, bardzo serdeczną.

Szkoda, że Endecja nie wystawiła Głąbińskiego czy Trąpczyńskiego, też byli wybitnymi politykami i pewnie Piast by ich poparł.

ocenił(a) film na 10
Sztorm68

Chciałbym się zgodzić, że kino PRL-u generalnie, a w zakresie historycznym (pomijając bełkotliwe i przeideologizowane obrazy pseudohistoryczne) w szczególności stało o kilkanaście pięter wyżej niż to wszystko co stworzono w polskiej kinematografii po 1989 roku. Zaręczam, że w najmniejszym nawet stopniu nie należę do sympatyków tamtego ustroju. To był system zbrodniczy, antypolski i nieludzki. Dyktatura z gospodarką postawioną na głowie, przez co znajdującą się w permanentnym kryzysie. Nie mniej jednak twórcy nie musieli dbać wówczas wyłącznie o komercyjność podejmowanych projektów przez co powstawały dzieła ambitne, niejednokrotnie wybitne. 



Nie do końca zgodziłbym się z zarzutem propagandowości „Śmierci prezydenta”. Na pewno, jak wszystko wówczas i ten film był analizowany pod względem przydatności propagandowej. Z tym, że w tym wypadku była to propaganda bierna, a nie aktywna. To znaczy, że zdarzenia z grudnia 1922 roku układają się w taką całość, której prawdziwy przebieg, finał i przesłanie nie tylko nie szkodziły władzy Edwarda Gierka i towarzyszy, ale w pewnym sensie, ogólnie, pasowały do jej retoryki. Podkreślam słowo: ogólnie. Dlaczego?



Na samym niemal początku mamy scenę z wystąpieniem posła socjalistycznego Hermana Liebermana z PPS-u interweniującego w sprawie zatrzymanego przez policję posła komunistycznego Stefana Królikowskiego. Mówi on: „Poseł Królikowski należy do partii politycznej, z którą moje stronnictwo toczy zaciętą walkę.” Relacje polskich socjalistów i komunistów tak właśnie należy skwitować: zacięta walka. O ile socjaliści należeli do piewców idei niepodległej Polski i do twórców II RP, później do głównych uczestników jej życia politycznego, a po wrześniu 1939 roku działali w konspiracji i w rządzie emigracyjnym w Londynie o tyle komuniści odrzucali niepodległość, w 1920 roku dopuścili się zdrady Polski stając po stronie najeźdźców, kontestowali państwo polskie a po wybuchu wojny służyli Stalinowi licząc na trwały demontaż niezależnego państwa. Rywalizacja PPS-u z komunistami w II RP to była wojna, w której różnili się niemal we wszystkim. Po II wojnie światowej komuniści chcąc legitymizować się sztandarem nie tylko niszowej Polskiej Partii Robotniczej, ale też niemal masowo popieranej przez inteligencję i robotników Polskiej Partii Socjalistycznej wykorzystując zbrodnie, oszustwa, zastraszenia i agenturalną inwigilację przejęły kontrolę nad PPS-em, który był PPS-em już tylko z nazwy. Doprowadziło to tzw. „zjednoczenia” PPR i PPS i powstania Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Niesławnej PZPR. Hasła socjalizmu zostały wyświechtane i dziś są kojarzone nie z ideą niepodległościową, ale retoryką władz PRL. Prawdziwi socjaliści działali w opozycji. Wystarczy zaznaczyć, że do wartości niepodległościowych PPS-u odwoływali się nie tylko lewicowcy, ale także politycy prawicy po 1989 roku, tacy jak: Lech Kaczyński, Leszek Moczulski, Jan Olszewski. Tak więc wnikliwy i zorientowany widz oglądający premierę filmu Jerzego Kawalerowicza mógł uśmiechać się w duszy, że film ten w pozytywnym świetle stawia współtwórców przedwojennej Polski, bojowników o nią i wybitnych przedstawicieli jej elity politycznej. Polski, którą władze powojenne krytykowały niemal totalnie. Z PPS-u, dodam, wywodzili się też Piłsudski i Wojciechowski.



Wydaje mi się, że Kawalerowicz chcąc się zabezpieczyć przed totalną ingerencją cenzury i oczekiwaniem skrajnie propagandowych scen wybrał model filmu niemal dokumentalnego. Wierzcie mi, jak czyta się pamiętniki Rataja, Thugutta, wspomnienia Pani Piłsudskiej, protokoły zeznań obecnych w Zachęcie, protokoły sejmowe, relacje świadków tamtych wydarzeń to ma się wrażenie jakby się to już skądś znało... Prof. Eisler opowiadał kiedyś, że podczas którejś projekcji jedna ze starszych kobiet oglądających film niemal zemdlała. Pracowała przed wojną jako stenotypistka, czy protokolantka w sejmie i zobaczyła siebie samą na ekranie. Na podstawie zdjęć Kawalerowicz odtworzył stroje, fryzury itp. osób nawet z dalszych planów. Mnie uderzyło to, że gdy jest scena wywoływania posłów do głosowania i pada nazwisko posła Tomasza Arciszewskiego to gdzieś tam przy urnie dosłownie miga postać człowieka, który wygląda dokładnie tak jak Arciszewski (późniejszy premier rządu londyńskiego, nota bene z PPS-u).



Film uważam za jeden z najlepszych filmów historycznych.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones