Film nawet był ciekawy, ale... po pierwsze pomysł z zegarem. Jak można ustalić datę zgonu co do minuty, jak to jest w papierach pani śledczej. Po drugie i bardziej rażące, sprawa sygnetu. Skoro chłopcy tak dobrze opracowali szczegóły morderstwa, jak można było pomyśleć, że przy duszeniu jeden z nich nie zdjąłby sygnetu, to bez sensu, choć sam pomysł by to Justin okazał się tym, który bezpośrednio zabił, był ok.
Pomyślałam to samo o tych samych dwóch sytuacjach! Pomyśleć, ze ci agenci w filmach wpadają z taka łatwością na wszystko i jeszcze do tego maja racje! :-P
Sam mógłbym napisać identyczny post!!! To samo mnie uderzyło! A przy końcówce myślałem, że rozwiążą to inaczej - Justin zostanie skazany na lekki wyrok, bohaterka będzie go "wspierać" a za jakiś czas przypadkiem znajdą kasetę, na której uwieczniono jak Justin dusi ofiarę. Tak mi do głowy przyszło.
To byłby świetny pomysł na koniec! Szkoda, że tego nie wykorzystali. Pewnie, wtedy wszyscy byliby w szoku i może nawet bardziej docenili film. Ten sygnet to kompletna bzdura.
Bzdurą jest w końcówce również to że Richard dał się zepchnąć w przepaść w tak żałosny sposób.
Według mnie w scenie gdy Cassie zwisa nad urwiskiem, znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby gdyby Justin jej nie pomógł, tylko odwrócił się na pięcie i odszedł. Po przyjeździe policji mógłby powiedzieć, że starał się jej pomóc. Nikt nie udowodniłby mu, że było inaczej. Przede wszystkim byłoby ciekawiej :)
Ciekawiej i oryginalnie. Nie wiem jak innym, ale mi się już znudziły te wielkie triumfy amerykańskiej policji. Dobrze by było choć w co 10 filmie zobaczyć jak czarny charakter odchodzi jak gdyby nigdy nic, a policjant/policjantka ginie. To niezwykła rzadkość w amerykańskim kinie a szkoda.
też mi się znudziły i też liczyłam na coś oryginalnego, a tak zakończenie popsuło naprawdę dobry film:)
no to obejrzyj Placee Beyond the Pines, jeśli nie oglądałaś.. tam jest tylko pozorny triumf policji / policjanta....a nawet wręcz przeciwnie
PS. Za to ten film pokazuje, że Gosling nie gra w każdym filmie tak samo [niektórzy tak twierdzą]... i że niby ma słabą mimikę... Nie jest tak. Bardziej ekspresyjny wyraz twarzy ma właśnie w tym filmie, w Fanatyku, w The Slaughter Rule i jeszcze w 1 lub 2 produkcjach
Jak dla mnie to było by ciekawiej jakby Justin zabił albo siebie albo Richarda. Jak trzymał pistolet to myślałam, że jak strzeli to 8 dam za zakończenie.. ale niestety nie. Cóż, umiejętność niszczenia zakończeń w amerykańskim kinie na poziomie bardzo dobrym.
Ogólnie zgadzam się z Twoim postem, z wyjątkiem sygnetu. Dość dawno oglądałam ten film, ale o ile pamiętam duszenie odbyło się nad przepaścią i nie było zaplanowanym duszeniem :) Chyba, że masz na myśli inną scenę.
nie do końca musi być tak jak piszesz odnośnie sygnetu. Na przykład:
Zbrodnia była całkiem dobrze zaplanowana [a nawet bardzo dobrze, skoro pozwolili sobie na podchody z policją], tylko potem pewne okoliczności i emocje (także spór o dziewczynę) spowodowały, że zaczęli popełniać błędy.
Sygnet.... Kiedy już niby było po wszystkim i główna wina spadła na Richarda, to Cassie zauważywszy, że po duszeniu jest ślad sygnetu, postanowiła wykorzystać go do blefu.... Blef z kasetą, spowodował, że Justin już zaczął panikować, a zwrócenie uwagi na ślad po pierścionku tylko jeszcze bardziej pomieszało w zeznaniu, które sobie uporządkował w głowie. Być może podczas morderstwa Richard nie miał na sobie sygnetu [chociaż i tak on nie dusił] ...ale to nie ma znaczenia, bo Justin i tak się przyznał do winy :) nawet jeśli ten blef był mocno naciągany - w stresi mógł już o tym nie pomyśleć. Żaden człowiek nie umie idealnie blefować, prędzej czy później, gdzieś się pogubi...dlatego tak ciężko o zbrodnie doskonałą, szczególnie, gdy nie jest przeprowadzana w pojedynkę. PS Żadnego filmu nie można doszczętnie analizować- zawsze się znajdzie coś, co możnaby wykonać lepiej...jedyne co możecie zrobić, to sami zostać reżyserami...
ale tjak jak mówił Richard [trochę przekręcając jego słowa, ale sens ten sam]
trzeba działać, a nie tylko gadać :P
Ale za to mam pytanie:
Czyli Richard był tym manipulowanym i to on nie był zdolny do morderstwa, tylko podpuszczał ? Był tym "lepszym" ? Co sądzicie ? Czyli gdyby przeżył posiedziałby tylko kilka lat...
Tak żartobliwie. Film nosi także pewne przesłanie dla mężczyzn.. Uważajcie na kobiety..mogą skomplikować nie jedną sprawę :D To raz, a dwa, znieważenie kobiety spowoduje, że prędzej czy później ona się odegra i to będzie boleć :D Błąd wielu mężczyzn polega na tym, że nie doceniają sprytu kobiet, a emocje [wywołane urokiem] powodują, że mężczyzna łatwiej pada ofiarą ;)
Moim zdaniem Richard był po prostu 'tym słabszym'- w znaczeniu 'bardziej ludzkim', natomiast Justin wbrew pozorom miał w sobie wiele cech mordercy- to jego fascynowała 'idea'; Richard jako typowy pozer i nastolatek znudzony tym, że ma 'wszystko', czerpał radość z tego, że robi coś niedozwolonego, wbrew prawu- chciał sprawdzić na ile może sobie pozwolić.
Reasumując: obaj byli pozbawieni moralności- Justin w bardziej mroczny, psychopatyczny sposób (szanował życie, dlatego sam fakt, że postanowił je komuś odebrać, zdając sobie sprawę, jak bardzo jest znaczące,jest przerażający), Richard- w sposób 'głupi', szczeniacki- nie mial poszanowania do niczego i tutaj zawinił tez sposób w jaki został wychowany.
Zgadzam się doskonale ujęte sedno filmu. Dodam, że Justin przypomina mi bohatera "Zbrodni i kary" z tą całą swoją "ideą".