Na końcu, kiedy wszyscy giną i Barbara wykańcza tego swojego narzeczonego (jak się okazuje byłego męża Liz), kobieta w czarnych, długich włosach wchodzi do banku, pokazuje dowód Liz i prosi o dostęp do skrytki z pieniędzmi. To była Barbara w perułce, podająca się za Liz? Ja tak myśle, ale w związku z tym, ona to wszystko nakręciła? Czyli te morderstwa, by zdobyć kasę pseudo przyjaciółki?
Już tu pewnie nie zajrzysz ale odpowiem na pytanie ;) Barbara była w tym filmie "tą dobrą" i nic nie było przez nią nakręcone. Naprawdę nie wiedziała gdzie są pieniądze. Gdy otrzymała kluczyk od Liz wiedziała gdzie się udać (zapewne dołączona była wiadomość) i odebrała pieniądza przebierając się nie do poznania :P Dla kasy zabijał tylko Gunnar (no i Liz) ;). Film fatalny 2/10.
Pozdrawiam!
Dzięki za odpowiedź. Jednak zajrzałam ;) Coś mi się tu jednak nie zgadza. Twierdzisz, że Liz zabijała dla kasy, ale przecież ona nikogo nie zabiła. Poza tym jak miała dać Barbarze kluczyk, skoro została zastrzelona. A wcześniej, nie sądzę, żeby tak chętnie chciała podzielić się kasą z przyjaciółką. Niby dlaczego zależałoby jej na tym, by Barbara dostała jej pieniądze?
Mi też film nie przypadł do gustu.
Film dawno oglądałem, ale wydaje mi się, że ona chciała pozbyć sie wspólnika rękoma swojej przyjaciółki i dlatego kazała jej strzelać. A kluczyk chyba znalazła i postanowila wykorzystać sytuacje :)
Chodziło mi o to, że Liz uknuła intrygę w wyniku której miał zginąć Gunnar - planowała jego śmierć, która miała wyglądać na obronę konieczną ;)
A odnośnie kluczyka - po przyjeździe do tego śnieżnego domku Liz wybrała się na pocztę i nadała przesyłkę w której znajdował się kluczyk - Barbara odebrała ją po powrocie. Zapewne gdyby wszystko poszło zgodnie z planem wybrałaby pieniądze zanim Barbara zdążyłaby odebrać list. Wiele nie ryzykowała a w ten sposób zabezpieczyła przyjaciółkę (w końcu parę lat razem przeżyły) na wszelki wypadek :)
Co do okoliczności losów Liz, to muszę sprostować, bo ona nie została zastrzelona, tylko w wyniku szarpaniny w domku w górach, jej były mąż tak ją popchnął, że ona niefortunnie upadła uderzając o twarde części kominka.
Liz zastrzeliła faceta, który cały czas je śledził, jeżdżąc za nimi.
Szkoda, że Liz zginęła - ja do końca wierzyłam, że się jakoś z tego wykaraska, jak to zwykle bywa w thrillerach np. że odzyska przytomność, lub na parę sekund przed końcem filmu ją pokażą, że gdzieś stoi i patrzy lub przyjdzie do Barbary do biura.