Film miałem nadzieję będzie dużo ciekawszy...jakiś szybko zleciało a przyznam szczerze, że liczyłem na jakiś fajny zwrot akcji, morderstwo, szantaż czy jakiś społeczny skandal - a tu nic, facet zwyczajnie popełnia samobójstwo w łóżku u boku niczego nieświadomej, młodej laski. Trudno się nawet doszukać jakiegoś morału czy wiodącego wątku. No bo tak na dobrą sprawę po co ten skrawek historii został nakręcony ? Film zagadka...a może tak właśnie miało być...
Mimo wszystko mi nie podszedł: 5
wydaje mi się, że ona wiedziała że on umiera, jak tylko weszła wzięła do ręki tabletki, chciała towarzyszyć mu w ostatniej drodze, pomóc mu bo wydaje mi się, iż był on jej jedyną bliska osobą, była dla niego "uprzejma" a brak tej uprzejmości zarzucał jej ten chłopak którego poprosiła o rękę. Film jest dziwny i pewnie każdy na swój sposób może go zinterpretować.
Nie bardzo rozumiem to co napisałaś, jakie tabletki ? Przecież, ona nie wiedziała co się z nią dzieje, i po to kamerę ustawiła żeby się dowiedzieć. Przecież gdyby wiedziała,że gość umrze, to by tak się nie wydarła po obudzeniu...? Chyba nie śledziłaś fabuły wystarczająco uważnie.
dla mnie dziwna jest ta zbieżność śmierci dwóch bohaterów - Birdmana, z którym bohaterka spędziła ostatnie chwile świadomie i tego starszego faceta. obaj odchodzą świadomie, u boku bohaterki - zapewne jest w tym jakiś sens, ale - powiem szczerze że nie ogaraniam jaki... ogólnie nie bardzo rozumiem o co tak naprawdę chodziło w tym filmie, nie rozumiem za bardzo głównej bohaterki ani tego czym się kierowała, do czego dążyła - wiadomo, liczyły się pieniądze, ale jakoś nie wydawała się wcześniej zdesperowana by zarabiać w inny sposób (skoro dwie pozostałe dorywcze prace nie starczały).
i nie rozumiem też o co chodziło w tym jej pytaniu "czy ożenisz się ze mną?" - czemu zadawała je chłopakowi, którego nie widziała od roku i na którym najwyraźniej jej w żaden sposób nie zależało...
film w którym wszystko jest metafora, przynajmniej tak mi się wydaje, dla mnie kluczową sceną było kiedy staruszek opowiadał Klarze nowelę, której bohater nie czuł nic, poszukiwał sensu ale jakby był martwy, być może zarówno on jak i nasza bohaterka oraz Birdmann byli tym samym, może kolejne prace były poszukiwaniem czegoś co by pozwoliło jej poczuć życie. Może prze oświadczyny chciała kontrolować swoje życie, może chciała spróbować żyć jak inni - mąż, dzieci - żeby to dało jej szczęście. Nie mam pojęcia czy choć w kilku procentach odczytałam ten film, ma w sobie coś co mnie do niego przyciąga - dla mnie chodzi o kontrolę, główna bohaterka "chce" kontrolować swoje życia, ale nie udaje jej się to, jej życie wygląda tak jak podczas snu, kiedy to faceci mogli robić z "jej młodym ciałem" praktycznie wszystko, w sumie nie wiem czy to gra aktorska czy efekt zamierzony, ale nasza bohaterka wygląda jakby była nieobecna przez większą część czasu - może poza momentem kiedy Birdmann umiera.