Piekna opowiesc o chlopcu uzaleznionym od swojej matki. Uzaleznionym do tego stopnia, by nie dojrzec jej smierci i wytworzyc w swym umysle fikcyjna osobowosc pelniaca jej role.
Odrobina schizofrenii, odrobina freudowskich kompleksow, odrobina dziwacznych kultow i dewocji i mamy podwaliny pod "Swieta Krew". :)
Polecam ten film milosnikom Jodorowskiego, innym moze wydac sie nieciekawy...