Cały obraz kina jaki ma się w głowie upada za sprawą jednego filmu z tamtych lat.
Akcja przebiega tak jakby wszystko działo się w prawdziwym życiu.
Aktorzy grają naturalnie, ich zachowanie nie odbiega od normy, a i tak w stu procentach skupiają na sobie uwagę.
Zero zapychaczy, zero efektów specjalnych, a czysty kunszt,
Kino przez wielkie K
Może to oczywiste spostrzeżenie, może nie, ale faktycznie: ten film jest naprawdę dobry nie tylko dzięki scenariuszowi, ale dzięki świetnym kreacjom aktorskim. Laughton zagrał wręcz rolę życia, patrząc na Dietrich od razu zrozumiałem, jak mogła się stać ikoną kina. I od razu przypomniałem sobie, dlaczego Agata Christie zdobyła takie uznanie. Ten film to coś pięknego.
W "Świadku oskarżenia" w zasadzie wszystko jest dobre, wszystko jest czyste, bez najmniejszego brudu czy dróg na skróty. Musze go polecić jako jeden z tych starych filmów, który naprawdę warto obejrzeć, to imperatyw kategoryczny.