Choreograficzny i komediowy zmysł perfekcjonisty Chaplina obecny jest w wielu scenach, ale w walce bokserskiej, która z jednej strony jest slapstickowa, a z drugiej ma swój ciężar dramatyczny – eksploduje.
A dodam, że mało mnie w filmach nudzi tak jak walki bokserskie, podczas których ten dobry zawsze najpierw dostaje cięgi, a kiedy ma już obitą i spuchniętą gębę, niespodziewanie zwycięża. No więc nie tym razem!