PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119410}

Źródło

The Fountain
2006
7,3 91 tys. ocen
7,3 10 1 91340
6,1 38 krytyków
Źródło
powrót do forum filmu Źródło

jest to bardzo nudny film, pozbawiony fabuly, przepelniony jakas nachalną symbolika do tego stopnia ze przecietnemu widzowi zbiera sie na wymioty, wiec jest skierowany do bardzo waskiego grona odbiorcow, ktorzy w swoim mniemaniu sa wielkimi inteligentami i filozofami, pomijam juz tutaj fakt ze nawet profesjonalnym krytykom ten film sie nie spodobal (brak nominacji do jakiejkolwiek istotnej nagrody)
wiec skad taka ocena? mysle ze przecietny widz szukajacy w kinie rozrywki, ktoremu ten film nie powinien sie spodobac to 90, moze nawet wiecej procent, wiec jak ten film mogl sie dostac do top500?

ocenił(a) film na 9

Wiem, wiem ,że są to dwa różne gatunki. Już nie raz o tym komuś wspominałem. Nie porównuję tych filmów absolutnie. Nadmieniłem tylko ,że dla mnie tamten (czyli Transporter) film w swojej nawet kategorii ''akcji'' jest za wysoko. Tak jak dla wielu w kategorii ''dramat psychologiczny'' Źródło ma zdecydowanie za wysoką pozycję. Mnie tak prawdę mówiąc ,pozycja w rankingu nie interesi. Owszem rzucam na to okiem, ale przeważnie zdarza się ,że to nie przekłada się na moją ocenę. Nigdy się tym nie podniecam. Są filmy niedocenione jak i te przereklamowane. Moje oceny są moim subiektywnym odniesieniem do tego co chcę nimi wyrazić. Nie ulegam czemuś lub komuś bo tak trzeba. Spora część tak ma. Ja szanuję to ,że komuś na przykład ''Źródło'' się nie podobało, bo forma przedstawienia się mu nie podobała. Natomiast nie rozumiem jak ktoś pisze ,że był ''o niczym''. Nie wiedziałem ,że ''życie i śmierć'' to nic nie znaczące definicje.
Ja wiem ,że można kliknąć sobie i wbić ''dramat psychologiczny'' ,a zaraz potem wyskakuje szereg filmów w tym kierunków powstałych. Denerwuje mnie jak są tacy, którym coś się jednak podobało, no może trochę ,ale jednak, ale ocenią to ''coś'' na jeden na przykład bo ma za wysoką ocenę ogólną. Przecież to czysta złośliwość ,że o głupim rozumowaniu już nie wspomnę.
pozdrawiam

użytkownik usunięty
djrav77

Z tym Transporterem się drażniłem, widziałem co napisałeś w swoim komentarzu o porównywaniu tych filmów ;p
Tak czasami jest, że ktoś nie zrozumie do końca filmu ale daje wysoką ocenę bo inni też dali, albo dlatego bo film jest taki mądry.

ocenił(a) film na 9

Cholera ,ale mnie ten film na prawdę zachwycił właśnie tym swoim kiczowatym nastrojem i banalną fabułą, jak wiele osób mówi. Co ja na to poradzę? Nawet nie mam zamiaru nic radzić. Jak wiadomo głosy zawsze będą podzielone. Tak jak mówię ,jakby wszyscy podskoczyli na hurra hop to wtedy by wiało nudą, a tak to przynajmniej można popolemizować troszkę. Przekonywać jednak do tego filmu nikogo nie mam zamiaru. Nie będę się wysilał bo ja to widzę tak, a ktoś inny inaczej. Poproszę o więcej takiego ''kiczu''. Trudno. Nie znam się na kinie. Ale wiem jedno. Na pewno go KOCHAM :)

ocenił(a) film na 1
djrav77

Szczerze i bez bufonady w stylu, że jak ktoś uważa ten film za miałki to znaczy, że go nie zrozumiał. Szanuję Twoją postawę.

użytkownik usunięty
djrav77

Piszesz jakbyś czuł się atakowany ;p W swoim komentarzu napisałem, jak wiele osób ocenia filmy tego typu, nie że Ty w ten sposób oceniasz ;p

ocenił(a) film na 9

Nie to nie tak. Nie czuję się atakowany przez Ciebie, absolutnie. Napisałem tak celowo. Ja widzę ,że Ty oceniłeś ten film na 7 ,a więc uznałeś go jako dobry. Uświadamiam innym ,że jestem naiwny jak dziecko bo uwielbiam ten film. OK powinienem wpis dać komuś kto skopał ''Źródło'' jak leżącego na ziemi, ale to z Tobą postuję, więc wpis taki dałem u Ciebie. Ktoś może przeczyta sobie te wypociny moje :)

użytkownik usunięty
djrav77

Spoko ;) Film mi się spodobał, jednak to nie jest dobra rzecz do oglądania w nocy o 23, kiedy to ledwo żyłem, dlatego na pewno obejrzę jeszcze raz na spokojnie ;p

ocenił(a) film na 9

Jeżeli jest tak jak piszesz, a raczej jest patrząc na ocenę, spróbuj oglądnąć to poza tv gdzie nie tyle filmy przerywane są reklamami co reklamy filmami, niestety. Ja się nauczyłem ,że na polshicie lub tvnie pooglądać mogę co najwyżej komedie. Szkoda psuć sobie krwi.

użytkownik usunięty
djrav77

Racja, zazwyczaj nie oglądam tych dwóch programów, nie tylko ze względu na reklamy ale i słabe filmy jakie puszczają - czasem są wyjątki. Na Źródło trafiłem przypadkiem latając po kanałach ;p

ocenił(a) film na 5
uncut

Hehe, that's right! xD

ocenił(a) film na 8
uncut

Ja nie uważam się za filozofa, a krytyków filmowych nie słucham za bardzo, bo wtedy wiem, że odczucia po filmie i w jego trakcie mogą nie być w pełni moje, czyli będę się sugerować tym co ktoś kiedyś powiedział. Unikam nawet oglądania trailerów i opisów filmów, żeby nie kierować i nie uprzedzać się. Nie "jaram się" tym, że ten film jest, jak się okazało później "ambitny", albo "dla inteligentnych' i tak dalej i tak dalej, do cholery, czy siedzi nade mną komisja oceniająca mnie za każdy film, który obejrzę? "Ten film nie, bo krytyk numer jeden dwa i trzy powiedzieli, że jest zły, jak go obejrzysz to co ludzie powiedzą?" Filmy się ogląda dla siebie, a nie dla innych osób, dla opinii publicznej, albo dla rankingów. W każdym razie, przynajmniej ja mam takie zdanie. Mi osobiście w "Źródle" podobał mi się specyficzny, uspokajający (możliwe, że nawet nużący) klimat, gra aktorska, ciekawe zdjęcia, to jak wątki są ze sobą powiązane i przede wszystkim fabuła, której Twoim zdaniem tutaj nie ma, a opowiada o tym jak jeden człowiek potrzebuje drugiego i jak jest bezsilny wobec śmierci i jak wiele jest w stanie zrobić aby jej zapobiec, a nawet zwalczyć.

W sumie to chciałbym wiedzieć, czy obejrzałeś ten film takim nastawieniem jak piszesz, że "poważni krytycy uważają" albo "jest to film dla pseudointeligentów", "film między filmami taki jak paulo coelho dla książek" i z miejsca się uprzedzając, bo mi wydaje się, że tak było. Chociaż na prawdę nie obchodzi mnie czy film dostanie od Ciebie jedną czy piętnaście gwiazdeczek na portalu internetowym, ważne jest to, że mi się podobał, a nie to, że w rankingu ma któreś tam miejsce.

ocenił(a) film na 9
Egzot

Czyż banałem dziś jest walka o życie swojej ukochanej ,najbliższej osoby?!?!?!?
Banałem jest w świecie znieczulicy ,walka w ogóle o istnienie ,chyba?
Wywnioskowałem z dużej części postów ,że chyba tak jest. Aż żal bierze jak się to czyta.
Chyba wezmę i założę sobie swój temat, ale już widzę jak ''gimnazjaliści'' ,bez urazy do nich samych, masakrują mnie swoimi książkowymi (z wikipedii) wywodami, a ich ortografia i forma gramatyczna pisowni sięga gleby. Już się przekonałem na własnej skórze kilka razy ,niestety ,to i wiem co mówię.
Ja podpiszę się pod Twoimi słowami.
Prawda jest taka właśnie, że duża spora część osób chce wszytko podane mieć na tacy ,jak to się mówi. Tu trzeba się zagłębić i dostrzec te walory, które nam twórcy chcą przekazać. Temat nad którym można długo się rozwodzić. Dający do myślenia, a nie tylko nudy, nudy i tylko nudy. Dla mnie ''Źródło'' jest Poematem Lirycznym w kinie. Czekam na atak z czyjejś strony za te słowa :)
A Ciebie pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1
djrav77

"Źródło" jest kiczem podanym na tacy. Mierz się z gimnazjalistami, może tym co kopiują i wklejają powiesz coś mądrego.

ocenił(a) film na 9
Bonneville

A co nie jest kiczem w tym temacie, proszę powiedz? Chętnie oglądnę coś co jednak może lub daje do myślenia ok. I nie odbierz tego jako złośliwość w kierunku co do Twojej osoby. Mogę się mylić co do ''Źródła'', ale to moje omylności i tyle. Każdy widzi coś tak jak chce postrzegać przecież. Jeszcze się nie zdarzyło ,aby każdemu podobało się to samo. To by było dopiero nudne :)

ocenił(a) film na 1
djrav77

No tak się składa, że akurat kicz jest nudny bo podoba się większości. "Drzewo życia" jest o podobnej tematyce i nie jest kiczem, ale jest trudne, nie dla każdego i nie w każdej chwili. Trzeba mieć mózg rozgrzany i w ferworze myśli by czerpać z tego filmu. "Sens życia według Monty Pythona", nie jest kiczem, porusza podobną tematykę i na dobrą sprawę znajdziesz w nim o wiele więcej mądrości niż w "Źródle". "Sunset Limited" także jest rozprawą o sensie życia i wiary, zrobiony wręcz teatralnie, w jednym pomieszczeniu, żadnych fajerwerków, żadnego efekciarstwa a bardzo porusza i zastanawia. "Spotkania na krańcu świata", zajebisty dokument Herzoga, który dopiero daje do myślenia. Wymieniłem tytuły które stricte dotykają tematyki sensu życia. Jest całe mnóstwo pozycji, które w mniejszym lub większym stopniu zmuszają do takiej refleksji i nie są kiczem.

ocenił(a) film na 9
Bonneville

''Drzewo życia'' posiadam i aż dziwię się ,że jeszcze po niego nie sięgnąłem, ale tak jak mówisz. Trzeba mieć dzień na takie kino. Odpowiedni moment. Może dziś się nastawię ,bo aż ciekawość mnie zżera. Ostatnio to co oglądam jest raczej typowo rozrywkowe, lecz w większości tych ''cudactw'' to nawet o rozrywkę w tym ''czymś'' trudno.
Tak czy inaczej wielkie dzięki za podpowiedzi. Człowiek powinien się wspierać ,a nie wykuwać sobie oczy.
pozdro

ocenił(a) film na 1
uncut

Zobacz jak mało ludzi podziela Twój pogląd. Mechanizm popularności Aronofskiego jest prosty. Po pierwsze używa efekciarstwa, na które niewyrobiony i bezkrytyczny odbiorca jest podatny. Po drugie zawsze dostajesz produkt w ładnym opakowaniu; muzyka, zdjęcia, znani aktorzy, czasem niezłe tricki montażowe a do tego tematy "ambitne". Po trzecie i najważniejsze przeciętny widz czuje się taki bardziej szlachetny i czuje się taki ponad, ponieważ ogląda "ambitne kino". Taka mentalna masturbacja. Mało tego, Aronofskiego nie obejrzy ktoś poniżej średniej intelektualnej, bo nie zrozumie a to już daje przewagę ludziom o średnim intelekcie, którzy w końcu mogą komuś powiedzieć, że jest od nich gorszy bo nie rozumie filmów Aronofskiego. To właśnie powoduje fanatyczno-religijne wyznawanie tego reżysera. Dokładnie taki sam mechanizm działa w przypadku Piotra Rubika, chwyta za serca prostego człowieka, który czuje się szlachetniej bo w jego mniemaniu obcuje ze sztuką albo jak już sabaidee wyżej wspomniał/a, to samo czują wyznawcy Paulo Coehlo, "czytam książki, które mówią o "ważnych " sprawach więc muszę być intelektualistą".
Stąd i bardzo wysoka ocena tego filmu. Popatrz sobie jak Ci sami ludzie oceniają "Drzewo życia", które porusza podobne tematy, ale jest z zupełnie innej półki i nie jest już wydmuszką. Pomimo piękna wizualnego jest za trudny, więc twierdzą, że jest o niczym. Ot i cały mechanizm. Przykre...

ocenił(a) film na 7
Bonneville

Dobrze. Nawet jestem skłonna się z Tobą zgodzić, ale powiedz mi, skąd do cholery masz pewność, że Aronofskim kierują takie intencje? Oglądałam 'Źródło' pierwszy raz i być może uległam urokowi 'pudełka'. Wobec tego proszę o 'oświecenie'.

ocenił(a) film na 1
BaliBless

Aronofsky nie ma złych intencji. Gdyby tego typu kino tworzyli Lars von Trier, Terrence Malick, Ingmar Bergman czy Werner Herzog to rzeczywiście działo by się coś złego i podejrzewałbym ich o najgorsze. Nie twierdzę, że jestem ich wyznawcą i zupełnie bezkrytycznie uznaję ich za bogów kina, tylko chcę Ci pokazać, że tacy twórcy rzeczywiście uprawiają kino ambitne, nie pod publiczkę i są konsekwentni poruszając tematy trudne, filozoficzne, zostawiając widza z refleksją, z myślą a nie z jedynie słusznym "objawieniem'. Aronofsky nawet nie tworzy popartu lecz zwyczajny kicz, nic więcej. Myślę, że sam Aronofsky nie ma tej świadomości. On jest pełen dobrych pomysłów, jest świetnym rzemieślnikiem, ale nie jest artystą o czym najwyraźniej nie wie.
Weźmy jego głośne i dla wielu kultowe "Requiem dla snu". Jest to traktat moralizatorski, że narkotyki są złe i pójdziesz do piekła (dosłownie) jak będziesz zażywał. Aronofsky nie porusza dogłębnie tematu, bohaterowie od początku są antypatyczni i z dala od widza. Obserwujemy ich, ale nie czujemy z nimi więzi. Potem zaczyna się terror kinowy. Dzięki środkom zaczerpniętym wprost z horrorów, ciężkiej i wpadającej w człeka muzyce, niezłym trickom montażowym, zostajemy wpieprzeni w bardzo podatny nastrój i się zaczyna... Koleś ćpał, stracił wszystko, ale i tak za bardzo nie lubimy go od początku, to żeby wywrzeć na nas wrażenie, gnije mu ręka od igieł i trza ją obciąć. Czarny bohater, który ma kochającą dziewczynę i który najmniej nas obchodzi, trafia do mamra, ale jakiego mamra? Najbardziej rasistowskiego. Panienka, która traci związek i musi przywalić, zaczyna się prostytuować. Gdzież tu dramat, w końcu jej nie lubimy, ale kiedy musi obciągać murzynowi z brudną pytą a potem walić się ass to ass wielkim dildo w dupę na oczach trzydziestu dewiantów, to nas też bolą trzewia. Na koniec zostaje starsza pani, ofiara swego wyrodnego syna, której uzależnienie od amfy leczą elektrowstrząsami. Widzisz, gdybyśmy lubili tych bohaterów mielibyśmy żal o to że im się życie nie układa przez dragi i nie musielibyśmy oglądać ich piekła na ziemi. "Czarny łabądź", no cóż... Zapowiadało się fajnie a skończyło średnio. Jak wizyta w burdelu, przereklamowane i bez satysfakcji. Aronofsky nie jest myślicielem i nie wie jak skłonić do myślenia, ale wie jak przekazać niby swoje, jakieś tam niezbyt górnolotne wnioski na temat życia, ale bez problemu można zauważyć, że ów "przemyślenia" są mainstreamową papką. Trudno jest tworzyć sztukę, czy filozofię jeśli coś nie wywodzi się z własnego intelektu, obserwacji czy empatii. Aronofsky przypomina mi ludzi, którzy opowiadają film i za chujapana, nie oddają ani jego treści, ani do końca nie pamiętają o co w fabule chodziło, ale się przy tym prężą, ślinią, emocjonują i podskakują. Tak właśnie Aronofsky swoimi filmami opowiada o jakiś ideach, czy historiach. Nieudolnie.

ocenił(a) film na 7
Bonneville

Rozumiem o czym mówisz.... Niemniej jednak różnica, którą mi wskazujesz jest dla mnie wciąż bardzo subtelna. Pewnie dlatego, że nie oglądałam wielu filmów z tego gatunku i nie mam rozeznania. W każdym razie dzięki. :)

Bonneville

A czy czasami nie stało się tak, że paradoksalnie sam się zatraciłeś w tym wysublimowanym świecie ''powyżej średniej", pochłaniając (w swoim mniemaniu) kino ambitne (ambitniejsze niż inni przecież, bo potrafisz wychwycić kicz i chłam tam, gdzie inni się nim zachwycają?). Nie traktuj tego jako złośliwości, proszę. Po prostu to ciekawe o czym piszesz, bo coraz więcej ludzi krytykuje powierzchowność przedstawiania idei popularnych twórców, przeciwstawiając ich twory produkcjom niszowym, w ich przekonaniu ambitniejszym. Czy nie myślisz, że kiedyś ta sytuacja się zamieni? Ludzie zaczną internalizować nazwiska Lars'a Von Trier'a czy Bergmana jako twórców produkcji ambitnych, których wysokie oceny będą motywowały ich poczucie ważności w danym kręgu społecznym (jak to, Twoim zdaniem, dzieje się współcześnie z takimi reżyserami jak Aronofsky)? Jaki cel ma cała ta nagonka na produkcje ''ambitne''? Czym jest tak właściwie ''ambitna produkcja"? To chyba pojęcie relatywne, prawda? Uważaj, bo takie krytykowanie ''chłamu'' i przytaczanie ''ambitniejszych produkcji'' też jest swego rodzaju przejawem pseudointelektualizmu - próby ukazania jakim to jest się wielkim koneserem filmowym, pochłaniającym wyłącznie ambitne obrazy, dalekie od kiczu i komercji, którymi pasjonują się inni, mniej inteligentni, bo nie doceniający tego, co ja sam doceniam a co jest moim zdaniem o wiele ambitniejsze.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1
ScarlettOHara

Napisałem powyżej, że nie jestem ich wyznawcą jednak nie mam wątpliwości co do konsekwencji w ich obrazach, której u Aronofskiego szukać na próżno. Chodzi o poruszaną w "Źródle" tematykę i kto się z podobną zmagał całkiem niedawno. Nie jest istotne jaki trend będzie wśród ludzi modny, kto zostanie nazwany geniuszem a kto tandeciarzem. Wydaje mi się, że bierzesz mnie za kogoś kto wyznaje jakąś modę, w której jedni twórcy są dla intelektualistów a inni nie. Moje argumenty przeciwko Aronofskiemu, są moje. Być może wydaje się to dość oczywiste, ale uwierz, że ja nie należę do grona ludzi, którzy myślą, że myślą i w rzeczywistości wyznają jakiś tor w myśleniu, który do nich nie należy i od nich samych się nie wywodzi. Poczytaj moją krytykę, pod tym czy pod innym tematem a propos twórczości Aronofskiego. Znajdziesz tam jedynie moje własne wnioski, które przyznać muszę dają mi satysfakcję i wywodzą się z własnych odczuć i przemyśleń. Nie mógłbym z tej satysfakcji zrezygnować z powodu tendencji czy też mody w opinii na temat jakiegoś twórcy, niezależnie czy w danym czasie jest ona popularna czy też nie, czy też popularna jest czyjaś niepopularność itd itp. Nie uważam się za konesera filmowego, ale kłamstwo i tandetę w filmie potrafię wychwycić i swoich tez bronić lub czyjeś atakować, nie podpierając się opiniami innych . Tak więc nie zaliczam się do pseudointelektualistów ponieważ myślę samodzielnie i nieświadomie modom nie ulegam. Doskonale rozumiem o co Ci chodzi, ale trafiłaś na człowieka szczerego i myślącego, tak więc żadna z Twoich uwag nie jest kierowana do mnie.
Standardy każdy powinien wytyczać sobie sam. Moimi w filmie są szczerość i konsekwencja, jak i szacunek do widza jako jednostki samodzielnie myślącej, którą być może warto do myślenia inspirować, a nie nauczać, straszyć, moralizować i pokazywać jedynie słuszną drogę. Aronofsky legnie w moich standardach, innych standardy jeśli z moimi się nie pokrywają w dużym stopniu mam w dupie. Manipulacji, gotowych "odpowiedzi" nienawidzę jak pleśni. Ludzie powinni być uczeni samodzielnego myślenia, krytykowania, kwestionowania i w momencie gdzie czegoś nie wiemy to mówmy, że nie wiemy i nie wierzmy tym, którzy kłamią, że wiedzą. W twórczości Aronofskiego znajduje się właśnie to czego ja najbardziej nie dzierżę plus cholernie dużo kiczu. Obym nie dożył czasów, w których Aronofsky czy Paulo Coehlo przestaną być kiczem dla mas a zaczną być pożywką dla intelektualistów, bo jeśli intelektualiści będą jak dziś masy to masy będą trzodą hodowlaną.
Pozdrawiam.

Bonneville

Nigdy nie komentuję cudzych wypowiedzi bez uprzedniego zapoznania się z ich treścią. Mogę co najwyżej źle zinterpretować cudze słowa, bądź wyciągnąć z nich niewłaściwe wnioski. Nie kwestionuję również tego, że jesteś człowiekiem szczerym czy myślącym samodzielnie - moja uwaga jest moją (tak samo jak Twoje argumenty wobec Aronofsky'ego są Twoje) i wywodzi się z własnych odczuć i przemyśleń. Jeżeli jesteś tak tolerancyjny wobec subiektywizmu jednostki i standardów jakie sama sobie ma wytaczać, to dlaczego jednocześnie te standardy negujesz? Jeżeli tak jak piszesz, standardy nie są uniwersalne, zdanie ludzi również będzie się różniło. Na Twoje odczucia i wrażliwość być może oddziałują filmy Bergman'a. Wrażliwość innej osoby będzie poruszana przez twórczość Aronofsky'ego. To, co dla jednego jest kiczem, dla drugiego będzie arcydziełem, bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
''Wydaje mi się, że bierzesz mnie za kogoś kto wyznaje jakąś modę, w której jedni twórcy są dla intelektualistów a inni nie"
"Obym nie dożył czasów, w których Aronofsky czy Paulo Coehlo przestaną być kiczem dla mas a zaczną być pożywką dla intelektualistów, bo jeśli intelektualiści będą jak dziś masy to masy będą trzodą hodowlaną"
Nie wydaje mi się. Potrafię tylko czytać ze zrozumieniem, a Ty podajesz mi opozycyjne stwierdzenia jak na przysłowiowej tacy. Intelektualiści to tylko hermetyczna grupa społeczna, która istnieje w wyobraźni osób do niej inspirujących. Tak naprawdę inteligentny człowiek nie będzie się utożsamiał z odgórnymi poglądami grupy w której panuje reżim w stylu "jeśli czytasz Paulo Coehlo to jesteś kiczowaty i w ogóle wypadasz z naszej elitarnej formacji. Nikt już nie stwierdzi, że jesteś intelektualistą!!!", bo to śmieszne. Inteligentny człowiek jest otwarty na innych ludzi, ich poglądy i opinie, z którymi mógłby dywagować i co najważniejsze, ma świadomość, że każdy człowiek to jedna wielka indywidualność, którą kształtują inne, niż jego, doświadczenia.
Twoja niekonsekwencja niestety nie pozwoliła mi traktować Twojej powyższej wypowiedzi spójnie.

ocenił(a) film na 1
ScarlettOHara

A skąd wniosek, że jestem tolerancyjny wobec subiektywizmu jednostki? Z mojej wypowiedzi wynika coś odwrotnego i sugeruję w niej, że większość ma wytyczone standardy nie przez samych siebie. Pisząc, że każdy powinien myśleć samodzielnie, sugeruję, że tak nie jest. Dlatego neguję. Standardy nie są uniwersalne, ale powinny być, choć może nie będę rozwijał tej myśli bo to dość skomplikowane.
Zgadzam się, że ludzka wrażliwość jest różna i każdy reaguje inaczej. Jednak idąc Twoim tokiem myślenia, że dla jednych coś jest kiczem a dla innych arcydziełem i że punkt widzenia zależy od siedzenia, to możemy śmiało stawiać teorie, że dla głodującego, hamburger z McDonalda będzie mistrzostwem wyrafinowanej kuchni. Naścienny dywan z jeleniem na rykowisku zapewne ma więcej uroku dla dziecka niż obrazy Picasso. Niewyżyty seksualnie pies, nie wypuszczany z podwórka i kota wychędoży. To się nazywa obniżanie standardów, które wynikają z nieznajomości, z niezrozumienia, z zapotrzebowania. Aronofski jest właśnie obniżeniem standardów. Ja nie twierdzę, że nie powinien robić filmów. Twierdzę, że istnieje głupia moda na jego słabe filmy, twierdzę, że są łatwe w odbierze (mam na myśli łatwość w zrozumieniu) i twierdzę, że jest smaczny dla osób o niewyrobionym jeszcze guście i własnym zdaniu. Znów posłużę się analogią kulinarną, Aronofsky jest świetnym hamburgerem wśród hamburgerów i dla stołujących się w fastfoodach jest najlepszym żarciem jakie znają a dla stołujących się w restauracjach jest tylko hamburgerem z fastfooda.
Widzisz ja jestem inteligentnym człowiekiem, ale raczej nie można o mnie powiedzieć że jestem otwarty na innych ludzi, ich poglądy i opinie. Jestem otwarty na idee , nie na ludzi. Nie zgadzam się, że każdy człowiek to jedna wielka indywidualność. Po pierwsze uważam, że zdecydowanej większości ludzi nie warto znać, nie warto z nimi rozmawiać ani dyskutować. Dlatego, że są potwornie nudni i nie myślą samodzielnie. Jeśli nawet dochodzi do dyskusji to słucham frazesów, populistycznych argumentów, idiotyzmów popartych informacjami z mediów, kretyństw a propos systemu wartościowego wtłoczonego do głów a nie wypracowanego przez jednostkę, plotek i historyjek o innych nudnych ludziach, których nie znam albo mam w dupie. Tak więc nie dowiem się kompletnie niczego wartościowego a tylko się sfrustruję i nawk*rwiam. Po drugie, zdecydowana większość ludzi nie jest indywidualnymi jednostkami. Są ssakami hodowlanymi i tresowanymi. Mają ten sam system wartości, te same marzenia, nawet te same urojenia, wszystko to jest im wmówione a nie indywidualnie wypracowane. Od 95% swoich rodaków usłyszysz te same bzdury. Może ktoś ma swoich ulubionych polityków czy serial, ale owce też mają swoje ulubione źdźbła trawy i to nie czyni z owiec indywidualistami.
Co do intelektualistów, czepiłem się tego terminu, bo mi zarzuciłaś, jakobym chciał za takiego uchodzić, więc posługuję się zacnymi nazwiskami aby zdeprecjonować Aronofskiego. Wedle Twojego wyobrażenia i standardów, od razu mogę Ci powiedzieć, że do takowych nie należę, gdyż myślę samodzielnie i do żadnej hermetycznej grupy się nie zaliczam, zwłaszcza takiej, która mi powie, że czytam to i to, więc mam wypieprzać.
Chyba odbiegliśmy od tematu. Głównym powodem dla, którego atakuję Aronofskiego jest miałki przekaz. Ja już niejednokrotnie napisałem jakie mam argumenty przeciwko jego twórczości jak i jego wyznawaniu. Najbardziej mnie denerwuje arogancja debili, którzy twierdzą, że jeśli jego filmy mi się nie podobają to ich nie rozumiem. Więc może poprowadźmy wątek nierozumienia. Bo faktycznie, nie rozumiem "źródła". Jest niekonsekwentne i nie wiem co może w nim zachwycać. Żeby nie było, nie chcę być cwany. Widzę oczywistości i tłumaczyć mi ich nie trzeba, ale chcę jakiś konkretów. Dla mnie świetna muzyka to za mało, owe piękno wizualne jest rzeczywiście indywidualną kwestią, choć w moich oczach jest to kicz totalny. Co jest odkrywczego i wartościowego w tym filmie co może zrobić wrażenie na człowieku z takimi przeżyciami, wrażliwością i chłonnym umysłem, który nie ma już 12 lat? Cóż w tym obrazie może mnie zainspirować? Jakież pytania mogę sobie zadać? Chodzi mi o konkrety a nie wieczny argument "Jeśli ktoś nie dostrzega piękna tego filmu to go nie rozumie". Przeczytałem mnóstwo postów i wciąż brak argumentów. Póki co, pozytywne opisy tego filmu przypominają opisy dragów przez delikwentów, którzy własnie je zażyli. "K u r w a! To jest piękne, widzę, w końcu widzę! Mam trzecie oko i odkryłem sens! Ja jebie, ja umrę, niesamowite"

ocenił(a) film na 7
Bonneville

Ciekawa wymiana poglądów.
Ale czy nie wydaje Ci się, Bonneville, że trochę się zagalopowałeś. Prowadzisz krucjatę przeciwko Aronofskiemu jak gdyby był wcielonym Diabłem. Wszelkimi metodami starasz się uzmysowić ''ograniczonemu pospólstwu'' jakimż tanim prostakiem jest w rzeczywistości ten, którego Oni śmią czcić niczym Boga kinematografii. Jak mogą, niedouki pieprzone !?
Wziąłeś udział w pięćdziesięciu dziewięciu dyskusjach na filmwebie, z czego sześć dotyczy Źródła. Dziesięć procent czasu (takie uproszczenie) rozmów jakie przeprowadziłeś dotyczy filmu, który oceniłeś jako słaby ...
Krytykując Aronofskiego piszesz między innymi: "Po pierwsze używa efekciarstwa, na które niewyrobiony i bezkrytyczny odbiorca jest podatny. Po drugie zawsze dostajesz produkt w ładnym opakowaniu; muzyka, zdjęcia, znani aktorzy, czasem niezłe tricki montażowe..." Trzeba powiedzieć, że troszkę niefortunnie to ująłeś. :) Co to, teraz dobra oprawa zasługuję na krytykę...? ...albo wręcz zrobiłeś to z rozmysłem, starając się zdyskredytować muzykę, najmocniejszy atut filmu, stawiając ją w jadnej linii z ''efekciarstwem''.
Dlaczego wychodzisz z założenia, że dobry film ma nieść jakiś głęboki i ulotny przekaz? Czy nie można ocenić filmu wysoko dlatego, że dał bardzo dużo frajdy? Mnie w tym filmie nie interesowało odczytywanie jakichś nieuchwytnych wartości z pomiedzy wierszy fabuły i nie z uwagi na jakąś niby-mądrość filmu zaznaczyłem 10 gwiazdek. Po prostu zajebiście przyjemnie mi sie go oglądało. Cały ten przekaz, jeśli można to wogóle tak nazwać, uważam za bzdurny i prostacki ale nie po to film oglądałem, żeby mi otworzył na coś oczy. Moje oczy są otwarte. Szeroko. Czegóż miałby mnie nauczyć film - rozumiem wszystko, a jesli czegos nie rozumiem to znaczy, że w tej chwili jestem zbyt głupi lub uparty i nie zmieni to się 'ot tak'. Ty mówisz i inspiracji, odkrywczosci i wartosciach jako o najwazniejszych elementach filmu. Ja odpowiem: klimat, trafienie w indywidualne gusta odbiorcy, rozrywka. Każdy może czerpać co innego...
Cały Aronofsky wkurza Cie chyba przede wszystkim tym, że ludzie tak łatwo go doceniają (mniejsza o to - słusznie czy nie). :)
Tak więc kompletnie nie zgadzam się z Tobą jesli chodzi o podejście do tego filmu.

Co się natomiast tyczy innych fragmentów Twoich wypowiedzi to już zupełnie inna sprawa. Całkiem trafnie sklasyfikowałeś nasze społeczeństwo bezmyślnie podążające naprzód, niczym lemingi. Większość ludzi nie decyduje świadomie o sobie tylko postępuje zgodnie z ogólnie przyjetymi zasadami. To trochę jak GPS w samochodzie. Możesz dojechać do końca trasy nie wyglądając ani razu przez okno. Dojechałeś ale nie wiesz tak na prawdę co to za miejsce, jak się tu znalazłeś i jak trafić tu ponownie lub wrócić. Nie zgodzę się że 95% ludzi to idioci. 100% ludzi to debile. Po odpowiedznio długim czasie okaże się że wszyscy są gejami, feministkami, bronią krzyża przed pałacem prezydenckim, itd... Są inni. Każdy może powiedzieć "Nie ma drugiej takiej osoby jak Ja, a tylko Ja jestem idealny.'' Jednocześnie z każdym możesz o czymś porozmawiać jeśli wystarczająco dobrze go poznasz.. Inna sprawa że nie zawsze warto marnować czas żeby odszukać ten wspólny temat w morzu brei jaką taki popapraniec może mieć w głowie.

to tyle. pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1
Aiden_Vaine

No fakt... prowadzę krucjatę przeciwko Aronofskiemu :)
Dobrze ująłeś, że jego filmy to rozrywka, ale jak dla mnie zbyt pompatyczna. Od razu mi się kojarzy to z hochsztaplerstwem i manipulacją a ja nienawidzę tego jak pleśni, szczególnie gdy takie działania przyciągają tłumy. Dla mnie Aronofski uprawia totalną kinową grafomanię a dyskutuję na tych forach, by może kogoś o tym uświadomić. Po prostu cała masa ętelegętów w swojej arogancji i głupocie stara się wmówić, przede wszystkim chyba sobie, że jest to kino ambitne dla ludzi wrażliwych i mądrych. Nie jest, nie było i nie będzie. Jest to prosta rozrywka, która tylko udaje, że nią nie jest, co w moich oczach kompletnie przekreśla pana Aronofskiego. Ja w kinie doceniam działania odwrotne, że reżyser pod pozorem rozrywki, mówi nam coś więcej, dotyka czegoś ważnego a nie, że pod pozorem kina intelektualnego dostajemy jedynie prostą rozrywkę. Rozrywkę nazywaną rozrywką doceniam, kino ambitne nazywane kinem ambitnym doceniam, kino ambitne pod pozorem rozrywki doceniam, kino rozrywkowe nazywane ambitnym nie trawię i brzydzę się. Ot i sedno moich wypocin na forum. Zresztą dla mnie dyskusje o Aronofskim dają niezdrową satysfakcję, więc raczej nie zaprzestanę :)

pozdro!

ocenił(a) film na 10
Bonneville

TO nie tak. Zupełnie nie tak.
Psioczysz na ludzi którzy udają inteligentów, zachwycając się źródłem, po czym sam robisz to samo, półkę wyżej. Kto daje Ci prawo oceniania takich ludzi? Równasz od siebie wszystkich prosto w dół. A może rzeczywistość jest inna? Dlaczego wszystko musi być czarno-białe? Ludzie debilami lub inteligentami? Film gównem lub sztuką? Źródło może nie porusza jakichś bardzo metafizycznych spraw, przekaz jest prosty, ale nie możesz powiedzieć że film jest płytki. Wielu ludzi dotyka i to nie dlatego, że "musi ich dotykać, bo to aronofsky". Fabuła nie jest ani mega głęboka, ani zupełnie płytka. Są przecież ludzie, dla których antychryst to gówno, bo go nie rozumieją. Mają do tego prawo, przecież nie będą się zmuszać, żeby się nim zachwycać, czy go rozumieć, skoro go nie rozumieją! "jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca?"
To jest sytuacja identyczna jak z muzyką comy. Coma była fajna dopóki nie była popularna. Teksty wydają się mega głębokie a najczęściej są mega płytkie. Ale niektórych ludzi to łapie nie dlatego że aspirują do bycia inteligentami, ale dlatego że są tacy a nie inni. ani źli ani dobrzy. ani nie są koneserami ani lemingami. odbierają to na swojej płaszczyźnie, dociera do nich przekaz, który gdzieś tam jednak jest i tego im zabierać nikt nie powinien, tak jak nikt nie powinien Tobie zabierać zachwytów na Bergmanem. W końcu każdy mógłby Ci powiedzieć, że zachwycasz się nim tylko dlatego, że czujesz że tak trzeba, masz kompleksy i chore ambicje bycia kimś na forum filmweb. A może średnio głębokie filmy trafiają do średnio inteligentnych ludzi i zmuszają ich do myślenia, rozwoju? Dlaczego nie mieliby wtedy ocenić źródła jak klasowy film? A może średnio inteligentnych ludzi jest bardzo dużo i dlatego filmy von Triera mają niższe oceny niż forrest gump? Nie ma w tym nic złego. Boli Cię, że ludzi są masą, i nie potrafią myśleć inaczej niż mają narzucone, przy czym sam narzucasz, nie dopuszczasz do siebie myśli, że rzeczywistość nie jest dwuwymiarowa.
Ofc mnie też irytują ludzie którzy mówią: "nie słuchasz comy czyli słuchasz lady gagi, nie rozumiesz ich przekazu", "nie podoba ci się źródło więc podoba ci się wzgórza mają oczy, nie rozumiesz przekazu źródła".
Ale jest to taka sama dwuwymiarowość, jak u Ciebie.
Propaguj szersze horyzonty, a nie gestapowskie metody ścigania wszystkiego, co Ci nie pasi.
Tyle z mojej strony.
Pozdro:)

ocenił(a) film na 1
rzuffiq

Nie widzę świata czarno-białym i nie raz już napisałem w czym rzecz. Ja doskonale rozumiem, że film może zachwycać wiele osób, może wzruszyć do łez i popchnąć jakieś tryby do pewnych refleksji. Ok. Posłużę się jednak pewnymi analogiami, że np. dla kogoś kto pijał parzochę całe życie, kawa w McDonaldsie będzie mistrzostwem świata a dla kogoś kto pijał kawę w McDonaldsie kawa w Starbucksie jest mistrzostwem świata, natomiast dla prawdziwego pasjonata baristy, każda z tych kaw to ścierwo. Równie dobrze można tu porównać seks, żarcie, sztukę itd. że w zależności czym się karmimy, jakie mamy doświadczenia, lub zwyczajny gust, o którym powinno się dyskutować, bo wymaga on wyrobienia, tak samo jak dobry smak czy poglądy, takie mamy spojrzenie na daną rzecz. To nie jest kwestia dyskusyjna, że moja racja jest mojsza, tylko fakt.
W momencie kiedy ten film jest opiewany jako dzieło przez osoby nie mające narzędzi i kompetencji by do dzieła ten film kwalifikować, uznaję takie zachowanie za ignorancję.
Ja im więcej wiem, im więcej się interesuje, tym jestem głupszy, biedniejszy i rozżalony, że przynajmniej 100 razy za krótko będę chodził po tej Ziemi, by w jakiś satysfakcjonujący sposób coś zgłębić, ale gdybym na pewnym etapie nie potrafił oddzielić emocji od racjonalnego myślenia, stałbym w miejscu jak ta dupa.
Należę do tego typu dinozaurów, że zanim coś zacznę opiewać jako dzieło, deprecjonując każdego kto tak nie czyni, zastanowię się przede wszystkim nad sobą, czy mam narzędzia, doświadczenie i wiedzę, by tak postępować. Natomiast zdaję sobie doskonale sprawę, że łatwo dać się zmanipulować a wówczas emocje blokują myślenie. Na tym polega manipulacja a ten film jest manipulacją tanią i w złym guście.

ocenił(a) film na 7
uncut

Krytykom z reguły się coś nie podoba i dużo ciekawych filmów dostaje niskie noty a nagrody to czysta komercja nie nakreślająca obecnie żadnej jakości. Wystarczy spojrzeć na Oscary.

Co do filmu to po zakończeniu wahałem się żeby postawić mu 3 oczka niżej ale jednak odetchnąłem i dałem zgodnie z sumieniem. Nie nudził mnie jednak miałem nadzieję, że się reżyser nie będzie bawił w psycho gierki i zaserwuje interesujące połączenie wątków. Niestety zamiast tego dostaliśmy kwiatki i światełka czyli widzu to było głębokie i zacznij medytować nad tą głębią może cię oświeci. Niemniej mimo zakończenia zainteresowała mnie ta historia dlatego taka ocena a nie inna.

ocenił(a) film na 7
uncut

Ale się uczepiliście tego "wąskiego grona widzów". Niestety nie wiem ile fw ma użytkowników, ale pewnie sporo i Ci, którym spodobał się ten film mogą stanowić znaczną mniejszość, więc macie swoje "wąskie grono".

użytkownik usunięty
uncut

To proste ... Nie ma to jak podniesienie własnej samooceny w czasie rozmowy poprzez kilkuminutowy bełkot pt "Jestem inteligentny bo widziałem/łam "Źródło", napiszę o tym książkę i zostanę pustelnikiem, którego wszyscy będą podziwiać i dostanę Nobla za bezinteresowną postawę wobec okrucieństwa tego świata". Zwyczajnie "Źródło" to piękne pudełko, puste w środku, przerost formy nad treścią, piękny obrazek o pięknej miłości, pięknej śmierci i pięknym przemijaniu, uciekaniu od rzeczywistości, najzwyczajniej wyższa psychologia pełną parą ... Film nie jest w żadnym stopniu skierowany do małego grona odbiorców, ale celowo upchany do pięknego pudełka, żeby mogły go podziwiać masy.

ocenił(a) film na 10

wy wszyscy tak krytykujecie
ale mozliwe ze zwyczajnie nie znacie wiekszosci uzytych symboli
taki przedsmak: poczytajcie o axis mundi i zobaczycie dużo więcej
kapłan i wierzenia majów

film jest dla kazdego
ale ludzie rowni nie sa i rowno nie zrozumieją/nie wyniosa z filmu ;]

użytkownik usunięty
faegan

Bo widzisz według niektórych film głównie chyba powinien słać się trupami i to gęsto. Im więcej tym lepiej. Krew powinna wylewać się wiadrami. I jeszcze ta niekończąca się amunicja. Mordobicie i sex to standard.Filmy powiedzmy, przy których trzeba wytężyć mózg i ruszać szarymi komórkami to już trochę za dużo dla niektórych. A ja właśnie uwielbiam takie filmy o takiej tematyce, więc bardzo mi się podobał. Obejrzę jeszcze raz.

ocenił(a) film na 9

Prawda i tylko prawda.
pozdrawiam

użytkownik usunięty
djrav77

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 9

Czerwono u Ciebie od SERC :)

użytkownik usunięty
djrav77

Lubię serduszka :)

ocenił(a) film na 9

Szkoda tylko ,że wiele osób nie widzi piękna i dramaturgii z nim związanej ,płynącego z filmu Aronovsky'ego. Tak jak piszesz wyżej, jakby trup słał się gęsto to było coś, albo przynajmniej gdyby ''Źródło'' podane było w prostolinijny ,powierzchowny sposób to i owszem. Ale w takiej formie. Tfuj!!!

użytkownik usunięty
djrav77

Ten film jest przeznaczony dla koneserów kina. Nie każdy potrafi zrozumieć i odkryć piękno dramatu psychologicznego. Niektórzy nawet nie starają się zrozumieć "Źródła". Oglądają pierwsze powiedzmy 30 minut żeby stwierdzić, że film ciągnie się jak flaki z olejem jest nudny „pozbawiony fabuły przepełniony jakąś nachalną symboliką do tego stopnia ze przeciętnemu widzowi zbiera się na wymioty” – tu i ówdzie cytat ancut. Następny film, na jaki się natknęłam jest „Szpieg” - Gary Oldman. Thriller Szpiegowski. Też uważają, że jest nudny, bo jak twierdzą wychodzili z kina po obejrzeniu pierwszych właśnie 30 minut. Film trzeba obejrzeć od początku do końca żeby w ogóle go można było go oceniać czy nawet wypowiadać się.

użytkownik usunięty

"Ten film jest przeznaczony dla koneserów kina. Nie każdy potrafi zrozumieć i odkryć piękno dramatu psychologicznego." o tym właśnie mówię buahahahahha +1000 do samooceny... Tak samo jest z "Ojcem chrzestnym III" - renoma jest, więc nie ma możliwości, żeby przyjąć do wiadomości, że jest to filmowa klapa...
I tak właściwie to, że uważam ten film za gniot nie znaczy, że go nie rozumiem. To samo z "Requiem dla snu". Zupełny kicz podczas gdy "Trainspotting" jest niedoceniany, bo widzowie patrzą na ten obraz z perspektywy jakże przecudownego i przepięknego "Requiem" ...

użytkownik usunięty

"I tak właściwie to, że uważam ten film za gniot nie znaczy, że go nie rozumiem" moje słowa nie były kierowane do ciebie. W ogóle to odpisywałam faegan a nie tobie. Więc się odczep. Dla ciebie to gniot dla mnie nie. Każdy odbiera ten film inaczej. "Requiem dla snu" czy "Trainspotting" chętnie obejrzę i ocenię. Z tego co widzę to mają wysoką ocenę, aczkolwiek wypowiedzi sugerują co innego.

użytkownik usunięty

Twoje posty uderzały w mój post, więc nie rozumiem, skąd to wzburzenie. Niejeden film z pozoru pełen krwi i flaków niesie więcej wartości niż "Źródło" i W TYM MOMENCIE piszę to z czystym sumieniem i z ręką na sercu pełnym krwi (no może nie tak pełnym flaków, jak ludzkość by sobie życzyła) :D. I kaktusów będę broniła, ale "Źródła" nigdy. Niech ktoś w końcu przejrzy na oczy i siądzie nad "Dwunastoma gniewnymi ludźmi" czy "Łowcą jeleni" i zobaczy, jak się robi film, przy którym piękne "Źródło" leży i kwiczy, błagając o litość... Z resztą wystarczy spojrzeć, że "Źródło" jest tak naprawdę cenione przez "ludzi kina" za zdjęcia i muzykę... A jeśli zależy Wam tak na ocenach, porównajcie tutaj http://www.imdb.com/chart/top ...

użytkownik usunięty

Więc pisałam. Dla ciebie gniot, a mnie się podobał. Nie możesz mierzyć wszystkich jedną miarą. Widzę, że proponujesz filmy które już widziałam. Chociaż "Łowca Jeleni" to już dobry kawał czasu nie widziałam.

ocenił(a) film na 1

Właśnie to jest film gdzie nie trzeba się wysilać. Kiczowaty, niekonsekwentny na zasadzie im więcej tym lepiej. Czy ważna w tym logika, konsekwencja czy dobry smak? A skąd! Dla prostego umysłu to i tak za wiele. Jeśli coś nie jest durnym filmem akcji to jeszcze nie oznacza, że jest dobre czy mądre.

ocenił(a) film na 10
Bonneville

Rozumiem, że film Ci się nie podobał, ale mógłbyś sobie dać już spokój. Krytykujesz ten obraz tak zawzięcie, jakby to było Twoim głównym celem w życiu. Boli Cię to, że komuś film się spodobał i ukazuje go w pozytywnym świetle?

ocenił(a) film na 1
Gotei13

Uwielbiam krytykować Aronofskiego, jestem od tego uzależniony i mam z tego chorą satysfakcję.

ocenił(a) film na 10
Bonneville

Nie wnikam w Twoje upodobania, ale masz dosyć ciekawe hobby:). A po odpowiedzi na mój post widać, że wyróżniasz się na tle większości użytkowników filmwebu; kulturą.

ocenił(a) film na 1
Gotei13

Wyróżniam, wyróżniam, ale dlaczego kulturą? Nie wiem czy to sarkazm czy komplement. Co ma moja kultura do krytyki Aronofskiego?

ocenił(a) film na 10
Bonneville

Chodziło mi o to, że póki co nie miałem na tym forum styczności z osobą, która potrafiłaby normalnie (czytaj kulturalnie) dyskutować na temat jakiegokolwiek filmu. Zazwyczaj są wulgarni, a ty wyróżniasz się na tle pozostałych, z którymi miałem do czynienia.

ocenił(a) film na 6
uncut

Sam nie wiem:) na szósteczkę jednak zasługuje