Może być, obejrzałem z sentymentu do Beatlesów (uwielbiam słuchać ich piosenek, a zwłaszcza "Yellow Submarine" czy "A Hard Day Night"). Choć ten styl animacji... ech...
Nie chcę się czepiać czy coś, ale lepszy styl animacji w tamtych czasach (Lata 60 XX w.) był m in. w kreskówkach Hanna Barbera czy dwóch pierwszych filmach z Asteriksem, a to wyszło od twórców... Popeya.
To tego jeszcze łamiące psyche mózgotrzepowe sceny.
Za plus można uznać jak zawsze piosenki. :)
Moja ocena 6/10 na zachętę.
Porównanie stylu animacji jest bezsensowne. U Barbery styl miał być przyjazny dzieciom i przyjemny dla ich oka. W Yellow Submarine chodziło o to, żeby już sama animacja była dość surrealistyczna i oderwana od rzeczywistości. Także nie była to kwestia umiejętności, a zamierzeń. Równie dobrze można się czepiać animacji w skeczach Monty Pythona, że są jakieś takie brzydkie i nieprzyjemne dla oka.
Stary post sprzed prawie trzech lat. Nie wiem, czy byłem wtedy taki zdrowo yebnięty czy coś, ale jak sobie teraz to czytam, to myślę, że tak. Chyba muszę się niestety zgodzić, bo widzę, że moje porównanie jest nie na miejscu i bez sensu. Chyba muszę ponownie się za to zabrać, bo prócz samego początku i samych piosenek niewiele pamiętam już. Musiałbym znowuż
się zabrać na podróż Żółtą łodzią podwodną żeby się przekonać o faktycznym stanie rzeczy. Pozdrawiam.