XIX wiek. W odizolowanej islandzkiej wiosce rybackiej mieszka Eva, która zmaga się ze stratą męża. Chociaż udało jej się stanąć na nogi, przetrwanie nadal nie jest łatwym zadaniem, szczególnie, gdy zaczyna doskwierać głód. W środku wyjątkowo srogiej zimy zdesperowani ludzie robią desperackie rzeczy, aby przeżyć. Dlatego gdy osadnicy widzą u swojego wybrzeża tonący statek, muszą zdecydować: zostawić załogę na pewną śmierć czy pomóc, skoro sami są na skraju katastrofy.
Cały film jest dokładnie taki jak zwiastun. Oszczędne dialogi, duszna atmosfera małej chaty i otwarta, surowa przestrzeń. Żadnych jump scare, tylko wolno tocząca się akcja i powolne budowanie napięcia. Ja lubię takie klimaty. Zakończenie też mi się podobało, chociaż nie dało jasnej odpowiedzi, co tak naprawdę się...