Obejrzałem sobie ponownie po wielu latach - nie chce mi się pastwić nad tym filmem, bo z Clavierem jest jak z de Funesem, nawet jak gra w... czymś średnio mądrym, to i tak jest zabawny i ratuje sytuację i dla niego czasem warto (jeśli ktoś lubi taki humor), choć też trzeba pamiętać, że jeden Funes już był i tym samym Clavierowi daleko do oryginalności.
W kontekście innych franc-komedii lat 90., ta zyskuje u mnie mały plus za trochę wolniejsze tempo i brak stosowania zniekształconych kadrów (jakoś mnie to wkurza) - czyli rzeczy, które tak bardzo lubi np. monsieur Poiré (gdzieś od czasów "Anioła stróża").