Film na początku mnie wciągnął, ale później było już tylko gorzej. Najbardziej mnie poirytowały niektóre motywy:
a) główny bohater - koleś kompletnie nie posiada umiejętności loicznego kojarzenia faktów. Chyba dziadki musiałyby wyskoczyć do niego z bazooką, żeby się zorientował, że cokolwiek jest nie tak.
Ktoś mu daje tabletki a ten je żre nawet nie sprawdzając co żre
Obca laska go ściąga na chatę, po czym jak on odbiera telefon pyta: co tam kochanie...a ten nawet się nie zainteresował o co kaman...
b) zero komunikacji między bohaterami
c) ciotka dostaje herbatkę i usypia w saunie tracąc dziecko, ale w oógle jakoś sie nad tym nie zastanawia i nie połączy faktów. Poza tym, przecież te ciotki na jej oczach wchodziły z nią do sauny, więc mogła się zainteresować, dlaczego później wyszły zostawiając ją śpiącą
d) policja pozwala dziadkom wciągnąć wrzeszczącą laskę do chaty wierząc sąsiadom na słowo
e) pomimo podejrzeń małżeństwo cały czas korzysta z rad i pomocy dziadków (patrz terapeutka, czy chociażby kuriozum - doktorek)
f) dziadki dają ciotce telefon do murzynki, mimo iż nie muszą a później muszą zabić murzynkę, bo się z ciotką spotkała...