Mówiąc ściślej;aż średni.To "aż" tylko ze względu na J.Moore.Gdyby nie ona,napisałbym:"poniżej średniej".(Możliwy spojler).Reżyser tak przegonił Moore po ulicach,zaułkach i starych magazynach,że oglądałem ten maraton z dusza na ramieniu w obawie o jej zdrowie.Na jej miejscu dostałbym zawału serca.Ma kobitka kondycję.Szkoda by jej było, ponieważ jest to jedna z nielicznych aktorek,które wystają ponad ten cały amerykański, aktorski magiel.Również i w tym filmie pokazała,że posiada tak rzadko spotykany dzisiaj atrybut aktora- talent.Jest ,w piórko skubana, dobra.Bezapelacyjnie jest dobra.Co o filmie?Chyba tylko to,że z mamą nie ma żartów!Jak się mama zdenerwuje to i kosmitę z roboty wywali!
Idę trochę pobiegać,żeby przy następnym filmie Josepha Rubena nie dostać zadyszki.