Polecam karmelowy popcorn, "Życia PI" niekoniecznie....
Jesz karmelowy Popcorn? Ty chory człowieku....Tak na temat o mógłbyś uzasadnić swoją opinię.
Czemu niby jestem chora?
Film jest nudny i ciągnie się jak flaki z olejem. A puenta, z resztą tak jak w książce, jest w zasadzie nic nie wnoszącą w moje życie puentą.Ale to może bardziej powinnam się książki czepiać. Efekty bardzo ładne, fajnie stworzony świat. Ale czekałam tylko aż film się skończy a to chyba najlepsza odczucie czy film wciąga i porywa czy nie. Mi się nie podobał i ludziom z kina też, którzy ze mną wychodzili, więc to chyba o czymś świadczy
Ponieważ lubisz karmelowy popcorn.
W książce jest dużo rzeczy, do których można się przyczepić. Jest dosyć monotonna, a wszystkie historie z jego życia niezwykle irytują.
Nudny? Ja nie mogłam oderwać wzroku od filmu cierpliwie czekając, co będzie działo się dalej.
....
Inteligenci.
Nie porównuję popcornu do filmu, to chyba oczywiste!
Chciałam podkreślić tylko, że z tego wieczoru w kinie jedyną przyjemną rzeczą był owy popcorn. NIE FILM!! a Ty zapewne jesz więcej różnych gówien więc nie baw się w hipokryzję.
forever....hahahaha jak trafnie powiedziane :D kazdy chodzi na cos innego do kina ja zdecydowanie na FILM i zapewne kazdy ma prawo do swojej wlasnej opinii :P kazdemu podoba sie co innego sa gusta i gusciki :) ale po co odrazu obrazac????? wiecj luzu i kultury :) dla mnie film rewelka 10/10 :) :P
Film świetny. Widoki, efekty, muzyka są piękne, ale jest również przesłanie. Uważam, że film jest przedstawieniem pewnej prawidłowości, jest swego rodzaju dialogiem z tymi, którzy mówią, że Boga nie ma. Autor przedstawia niewierzącym dwie wizje świata (żadna z nich nie jest ułudą lub samooszukiwaniem - fakty są w obu takie same) nie mówiąc wprost tu jest Bóg, a tu Boga nie ma. I co ciekawe, wszyscy, również Ci, którzy nie wierzą, CI którzy opierają się jedynie na rozumie i faktach (przedstawiciele japońskiego armatora czy firmy ubezpieczeniowej) wybierają wersję świata z Bogiem. Nikt nie chce świata bez Boga, mimo, że wielu twierdzi głośno, że Bóg nie istnieje.
Faktycznie przekaz jest wartościowy, zakończenie może zaskoczyć strona wizualna na extra, ale męczyłam się niezmiernie podczas seansu. Rozwleczony nadmiernie brak fabuły totalny i gdy się go tu i tam przewinie DA SIĘ. Ale w kinie nudziło mi się okrutnie... Może mi ktoś powie, że jestem zbyt tępa aby poją sens tego filmu- przyjmę to z pokorą, ale ja go rozumiem tylko forma w jakim została mi treść podana była nużąca.
Ja wręcz przeciwnie, nie nudziłam się w ogóle (obejrzałam film 2x w ciągu trzech dni :) Moim zdaniem w filmie 'działo się' sporo; a nawet, jeśli były braki w wartkości fabuły rekompensowały to niesamowite widoki, które pozwalały oderwać się na chwilę od rzeczywistości :)
Tak właśnie myślałam o tym, że strona wizualna ma zająć widza kiedy się robi statycznie ;)
SPOILER
Nie bardzo rozumiem twoją argumentację. To chyba jest OCZYWISTE, że każdy wybierze wersję z TYGRYSEM zamiast wersji z kanibalizmem. Nie ma to żadnego związku z wiarą, tylko ze zdrowiem psychicznym. WTF?
W tym filmie nie było ani pół boga. Było za to dużo pseudoreligijnego bełkotu, mającego sprzedać ten film jako dzieło z górnej półki.
Zabieg twórców był genialny: ponieważ każdy normalny człowiek wybiera wersję z dzikim kotem = wszyscy wybieramy życie z Bogiem.
No geniusze i szerloki w jednym :D
Dlaczego jest to niby oczywiste? Nic nie jest oczywiste (przynajmniej to, co jest empiryczne, zjawiskowe). Świat nie jest oczywisty, tym bardziej ludzka psychika. Jest tu pewna niekonsekwencja - twierdzę, że nie ma Boga, a wybieram świat z Bogiem w założeniu (oczywiście, jeśli nie jestem do końca świadomy, że to robię). Wybieram świat z Bogiem po wysłuchaniu pewnej opowieści, a potem Ha! zdaję sobie sprawę, że nie chcę świata bez Boga i to jest odkrycie (moje wewnętrzne odkrycie; powód do zastanowienia). Pisząc 'ja', 'moje' mam na myśli statystycznego człowieka.
Ok, czyli gdyby była sytuacja, że przed salą kinowa bileter by zapytał: czy wolisz obejrzeć próbę przeżycia chłopca na szalupie w towarzystwie pięknego tygrysa i pięknych zachodów słońca, czy wolisz ten czas oglądając horror, gore, polegający na zabijaniu i jedzeniu ludzi, to którą wersje byś wybrał?
To jest dorabianie ideologii do oczywistych wyborów każdego jak to mówisz statystycznego człowieka. To się nazywa manipulacja dowodami.
Czy oglądanie i cieszenie się filmami z Robin Hoodem, który w rzeczywistości był bandytą, też jest dowodem na wiarę w Boga? :D Wszak też wybieramy bajeczkę ponad brzydką rzeczywistość :)
Robin Hooda zostawmy na boku - rozmawiamy o konkretnej sytuacji i konkretnej opowieści.
Myślę, że przed kinem znalazłoby się wielu chcących obejrzeć właśnie ten horror, o którym piszesz.
Sytuacja, wydaje mi się, jest taka: mam konkretne poglądy, więc powinny iść za nimi konkretne spójne z poglądami wybory. Powinny, ale nie idą, bo jesteśmy niekonsekwentni; wydaje nam się, że jest tak a tak, ale nie mamy tego dobrze uargumentowanego i osadzonego nawet dla siebie samych i dlatego (między innymi) nasza praktyka różni się od naszej teorii, często mimo, że według nas jesteśmy spójni do bólu.
Przedstawiciele armatora chcą faktów, nagiej prawdy i jasnych prostych odpowiedzi (to jest zgodne z ich założeniami teoretycznymi), a mimo to w raporcie zapisują wersję z tygrysem - to jest pewien symbol konkretnej życiowej sytuacji, pewnego zderzenia się różnych światów, idei...