Mi film wydał się całkiem sympatyczny. Miło spędziłem czas. Dzięki niemu miałem trochę lekkiej rozrywki, ale i kilka refleksji o życiu (także własnym).
W filmie były elementy komediowe (np. ukrywanie przez bohaterkę romansu przed szefem, gdy wszyscy już o nim wiedzieli; pobieranie spermy od męża; facet z kółka biblijnego, w końcu niewinnie pobity; głupi mąż wierzący, że jest ojcem dziecka), były chwile poważne (wybór między niedojrzałym kochankiem a statecznym, ale nudnym i brzydkim mężem).
Były pewne niedociągnięcia scenariusza, ale poza samobójstwem kochanka nie raziły mnie.
Szkoda, że zginął ten kochanek, bo tak film byłby całkiem udaną komedią, a tak pozostał czymś między komedią a dramatem, czyli chyba zgrabną farsą.