Szału nie ma, ale nawet się śmiałam. Chyba najbardziej mnie drażniło to, że ktoś, kto pisał nie miał zielonego pojęcia o tym, że maturę pisze się po ukończeniu szkoły. Sam pomysł poprawienia czy zepsucia wyników matur był ok., ale przedłużenie złymi wynikami egzaminu dzieciństwa, nie, to już nie. I żeby nie było, nie mam nic do gry aktorskiej, scenariusz jest do bani, aktorzy nawet fajnie grali.