Dziewczyna w bagazniku przebila sie do siedzenia pasazera. Co z tego ze byl wygluszony jakas
tam pianka jesli miala ogromny otwor przez ktory spokojnie moglaby sie drzec na cale miasto
(szybka dzielaca pasazera i kierowce otwarta, zreszta i tak by nie wytlumila okrzykow).
Tymczasem policjant nic nie slyszy.
tego się nie da wytłumaczyć. Tak jak i kradzieży złota z bankowego skarbca, ot, tak, z marszu, jak wyniesienie papieru toaletowego z publicznej ubikacji...
Ano, nie dalem rady ogladnac tego w jednym rzucie, glupota goni glupote. Koncowka byla juz tak meczaca, ze przewijalem ;)