Terry Gilliam znany były członek brytyjskiej grupy komików Monty Pythona od lat realizuje swoje wizje z różnorakim skutkiem. Filmem, który okazał się jednym z najdoskonalszych i najlepszych w jego dorobku stał się "Brazil". A po latach stworzył jeszcze całkiem niezłego "Fisher Kinga" i najlepszy z jego dotychczasowych "12 Małp".
Często kino science fiction jest spłycane przez pseudo twórców, ale od czasu do czasu przeżywa renesans i powstają genialne dzieła o doskonale skonstruowanej fabule, niebanalne, trudne, skłaniające do myślenia i często zadające ważne pytania, a także z możliwością różnorakiego interpretowania. Do takich filmów z przyjemnością się wraca, bo każdy następny seans jest interesujący i nie nuży.
"12 Małp" wykonane po mistrzowsku, trzymają w napięciu i są zagrane przez aktorów jak należy, a nawet powiem więcej, genialnie.
Film można polubić, bądź go nie polubić. Ale jest jakby nie patrzeć wyjątkowy i nie da się zaprzeczyć, że jest to nieomal arcydzieło.
Może nawet arcydzieło jak dla mnie, choć oczywiście tego słowa rzadko się używa, bo ile jest naprawdę doskonałych dzieł filmowych? Trochę tego możliwe, że jest, filmów bez prawie wad. Czy "12 małp" też się do tej grupy zalicza? Być może jest gdzieś obok, prawie doskonały. Na pewno do seansu wielokrotnego.