schizofrenikiem. Ten cały film to jego schiza. Swiadczy o tym chociażby zmieniający się sen. Poza tym widzi w nim początkowo Pitta, a potem tego rudego asystenta - a przecież nie znał jego twarzy? Więc skąd sen o nim , skoro asystent był obecny na tym wykładzie Pani psychiatry - a więc można wydedukować, że jej postać też jest jego schizą, tzn, być może istniała w składzie komisji lekarskiej i go leczyła, ale wszystko inne to już jego wymysł (to, ze się w nim zakochała, przefarbowała włosy itd), a tym samym wszystkie nasze rozważania, co z kulą, są nieistotne, bo to również jego sen. Miał przebłyski świadomości, np w chwili, gdy rozmawiał z lekarką i chciał się poddać leczeniu. Ale to wszystko jego urojenia. Zresztą również wprowadzenie reżysera na samym początku - tekst, ze wizja końca świata pacjenta chorego na schizofrenię, a poza tym tytuł - 12 małp - no ludzie - my tu się doszukujemy ukrytych znaczeń a reżyser turla się ze śmiechu :) Co nie znaczy, ze film zły, fajnie i wciągająco to wszystko przedstawione.
Było już to gdzieś poruszane i dopiero zapoznaniu się z dyskusjami dotarł do mnie sens filmu. Obejrzałam film drugi raz i nabrałam 99% pewności, że tak właśnie było - to był film o chorym człowieku i jego wizjach, który przekonał do nich nawet lekarkę. :)
Myślę, że postać lekarki to również urojenie (przynajmniej od momentu porwania jej, a najpewniej od momentu "zniknięcia " z sali - tego pierwszego). Dlaczego tak myślę? NIc o niej nie wiemy, oprócz tego, że jest lekarką. Czy ma męża, dzieci, rodzinę, przyjaciół? Dlaczego nie przewija się to w filmie? Dlatego, ponieważ Bruce nic o niej nie wie, oprócz tego, ze jest lekarką, więc jego schiza rozkręca się wokół niej nie uwzględniając nikogo z jej życia. A tak naprawdę to była jego lekarką, może i się przejęła nim (była rozmowa jej z przełożonym, że martwią się o nią). Ostatnia realna scena z nią to kiedy go zapinają w pasy, a to, że on potem znika, jak i wszystko od tego momentu, to już jego urojenie. Tak myślę :)
O tym, że lekarka też może być urojeniem, to nie pomyślałam. Wydawało mi się, że urojenia dotyczą tylko świata z przyszłości. Muszę jeszcze raz obejrzeć film, bo mnie to strasznie ciekawi. ;-)
Może być tak, że początkowo widzi Pitta, bo jak był dzieckiem, to właśnie Pitt doprowadził do zagłady i to jego widział. Potem, jak dorósł, trochę zmieniły się zdarzenia i to asystent uciekał (czyli gdybyśmy widzieli nową pętlę, to w pamięci młodego byłby to już asystent, ale do zagłady znów mógł doprowadzić ktoś inny, np. Pitt). Poza tym za pierwszym razem widzi Pitta, żeby widzowie myśleli, że to Pitt jest odpowiedzialny za zagładę (taki myk reżysera).
Dla mnie obie interpretacje (wariat/podróżnik) OK, natomiast do prawdziwości wydarzeń skłaniają mnie sceny, kiedy nie ma Willisa, a wskazują one, że doszło do zagłady, o której cały czas Willis gadał - otwarcie próbki na lotnisku przez asystenta, wszystkie jego zachowania i działania prowadzące do lotu samolotem; plus młody chłopak; inaczej za dużo by było zbiegów okoliczności pasujących do jego wymyślonej historii.