no to jest moja ulubiona sytuacja: bdb reżyser, genialny reżyser, koleś który wie oco chodzi - nazwa nie jest tutaj akurat najważniejsza - zaprasza do współpracy kilku aktorów, którzy czasem może i zagrają w meksykaninie czy w armagedonie, ale jeżeli reżyser potrafi wydobyć z nich to co najlepsze, no to właśnie powstaje takie cudo. bardzo pobieżnie rzecz ujmuje, ale na pierwszy rzut oka tak to czuje:) i jak miło ogląda się ten film po raz kolejny... ps: wpadliśmy na to z kumplem: w pewnym momencie 12 małp willis mówi: i see dead people. hyhy;p