Może i słaby , nie widziałam wersji amerykańskiej i jakś nawet nie ciągnie mnie do tego, ale pierwsza wersja z 2005 roku była dla mnie świetna. Polecam. Cały urok tego filmu (gruziński) tkwi w klimacie i niekoniecznie chodzi o napięcie, al własnie o te długie ujęcia, wyciszenie itp...
Popieram Pana wyżej... klimat w filmie z 2005 budowany jest po mistrzowsku, zaleta m.in. czarno-białych obrazów, mało dialogów też robi swoje. Tutaj wyszło to nieumiejętnie, a końcowa muzyka wypadła wprost groteskowo. W ogóle jakoś Statham mi do tego filmu nie pasował.
Do tej pory nie widziałem że to podróbka jest proszę "Pana" hehe.Będę musiał oglądnąć oryginał, bo w tej zrobionej na amerykańską modłę wersji dopatrzyłem się trochę nieścisłości.