Tim Roth w swojej najlepszej roli. Jego 1900 unoszony jest na falach oceanu... dźwięków. Strach przed zejściem na ziemię, koniecznością układania sobie życia w realiach wielkiego miasta, przed wydzieraniem konglomeratowi ziemi pod swój mały domek jest siłą, która każe mu trwać na statku, żyć - z ludzkiej perspektywy - nie do końca, a spełniać się w muzyce. Film nie jest broń boże o tym wszystkim. Film jest cudowną baśnią. Trochę tu magii, dużo mądrości ponad wszystkim muzyka i zapach morza. Pojedynek, kobieta, która dla potrzeb filmu stała się muzyką i .... dziesiątki ... setki innych bajek, które plótł będę a i tak nie dotknę struny w człowieku, na której gra ten film. Polecam. 10 pkt.