ludzie! co z wami? film ok, ale pod warunkiem, ze na codzien oglada sie filmy typu wspomniany wczesniej "titanic". łzy? jakie łzy? chyba wowczas, kiedy do oczu saczy sie dym z zapalonego z nudow peta!tim roth, z tymi jego debilnymi minkami was tak poruszyl? czy moze potworna naiwnosc scenariusza... ckliwe chwyty typu polamana plyta, czy wzruszony sprzedawca sa dobre w operach mydlanych tudziez serialach brazylijskich, ale nie w filmie o jazzie! swoja droga jazzu nie bylo tam za wiele... wspomniany pojedynek na fortepiany (to mial byc niby Art Tatum?) nie mial w sobie nic porywajacego (z wyjatkiem porwanych łap rotha, beznadziejnie dodanych przez ekipe od "efektow specjalnych") zdjecia z perspektywy zaby sa doskonale, pod warunkiem, ze pokazuja... zaby! a nie muzykow! tym bardziej pianistow. na tym swiecie (bynajmniej nie "niekonczacej sie klawiaturze fortepianu" [sic!]) powstalo juz kilka swietnych muzycznych filmow (do ktorych zalosnie byloby porownywac "1900..."), wiec ten niczego nie wnosi. szkoda, bo pomysl byl naprawde dobry. szkoda, bo na pomysle sie skonczylo.
naprawde zal mi ludzi ktorzy nie sa w stanie sie wglebic w tego typu film. Rozumiem ze tylko filmy o tym jak dzieci zabijaja dzieci w szkole i te ktore moze i cos mowia o muzyce, ale przepelnione sa sexem naprawde trafiaja i sa warotsciowe-no bo takie realistyczne. Czy nie ma juz ludzi wrazliwych i romantycznych?
współczuje ci tak płytkiej wyobraźni, ten film jest świetny, chyba nie potrafisz odróżnić prawdziwego dzieła sztuki jakim jest 1900 od jakiegos titanica, bo za tym drugim raczej nie przepadam
Zazwyczaj nie odpowiadam ludziom, którzy nic sobą nie reprezentują (trudniej mi wtedy ich zaszufladkować:P), ale dziś zrobię wyjątek. Facet, może jesteś specem od jazzu, ale od kinematografii wara! Choć naprawdę nie mam pojęcia jak człowiek widzący coś w muzyce nie jest w stanie docenić znakomitej sceny czytania nut z twarzy tej dziewczyny... Dawno nie widziałem tak magicznego filmu. Wątek psychologiczny też, wg mnie, przyzwoicie zrealizowany (przykro mi z powodu płyty...). Co do Twojej oceny zdjęć grajków - kwestia przestawienia się czy gustu; "efektów specjalnych" - żenada, człowieku.
Nie ma speców od jazzu.Kazdy odbiera tę muzykę po swojemu i nie ma "norm"jak w klasyce.A swoją drogą nie warto tracić czasu na odpisywanie prowokatorom,którzy boją się nawet podpisać.Pozdrawiam.
skoro bluzgasz tak otwarcie to czemu nie pokazesz chocby swej ksywki??jesli czujesz sie taki mocny to czego sie nie ujawnisz??moze sie boisz:D(lol)
eeeh czemu ludzie się tak wkurzacie? Niepodobało mu się - sprawa jego wrażliwości... Dobrze że chociaż napisał dlaczego go nie zachwyca. A waszych bluzgów i tak nie przeczyta bo 2 lata temu umieścił ten temat.
Pozdro. Pokój i miłość.
"Dobra historia jest warta więcej niż stara trąbka" ;)
Dla mnie poprawna, ale raczej przeciętna bajeczka. Tornatore też. Nie zachwyciło mnie również jego Cinema Paradiso - zrzynka z Amarcordu Felliniego. Ale ludziom się podoba - każdy sądzi według własnego gustu.
Ja bym wprowadził tutaj jakiś przepiś by komentarze z błędami ortograficznymi nie mogłyby być zamieszczane. Mam wrażenie, że znacznie oczyściłoby to filmweb z różnego rodzaju reakcyjnych, głupich wpisów jak i nieraz z jeszcze głupszych odpowiedzi na nie.
Jak dla mnie to przeciwnikiem był bardziej Ferninand "Jelly Roll" Morton - ten, co dawał wizytówki ze swoim nazwiskiem i podpisem "Twórca jazzu i swingu:) Nawiązuje do tego dialog:
- To Ty wymyśliłeś jazz?
- Tak mówią...
A film całkiem niezły, muza też dobra.
A na zakończenie najlepsza myśl z tego filmu - adresowana właśnie do Ciebie - "Pieprzyć jazz". Chodzi przecież o muzę a nie o jakieś koneserstwo czy egalitaryzm, który wyczuwam w Twej wypowiedzi. W dawnych czasach w Minton's za takie gadanie dostałbyś wycisk:)
Znalazłem na WIki:
Jelly Roll Morton is featured in Alessandro Baricco's book, Novecento. He is the "inventor of jazz" and the protagonist's rival throughout the book. This book was later turned into a movie: Giuseppe Tornatore's The Legend of 1900. His character is played by actor Clarence Williams III. In this movie, he is depicted as an ill-tempered and insolent prodigy in a piano competition against the film's main protagonist. He performed Big Foot Ham, The Crave and Finger Buster in that order against the protagonist.