Jakie wnioski można wyciągnąć z tego filmu? Estońska Dywizja SS była złożona z samych młodziutkich patriotów. Mieli oni wsparcie społeczeństwa, chronili ludność cywilną, byli skłonni nawet oddać za to własne życie. Wojskowe ciężarówki także oddali cywilom. Oczywiście żaden z nich nie popierał polityki Hitlera, po prostu tak sobie żyli w tych niemieckich okopach, czekając nie wiadomo na co.
Jak natomiast została przedstawiona Armia Czerwona? Radzieccy lotnicy strzelają do małych, zagubionych dziewczynek. Radzieckim żołnierzom jest żal, że muszą strzelać do tych patriotów, nawet gdy oni urządzają na nich zasadzkę. Niemieccy żołnierze się tylko wycofują, to nie oni niszczą budynki i infrastrukturę. A straszny, bezduszny oficer polityczny każe strzelać do biednych, estońskich dzieci (to, że są w mundurach nie ma znaczenia).
To film dla wnuczków SSanów, żeby mogli być dumni z dziadków, którzy sami wyrznęli swoich żydów. Prawie tak żałosne, jak "Nazi matki, nazi ojcowie".
Estończycy popierali Hitlera tak samo jak Finowie , po wojnie zimowej - w myśl chłodnej kalkulacji - wróg mojego wroga jest moim sojusznikiem. Sowieci podzielili się z Niemcami środkowo-europejskim tortem , nie pytając zainteresowanych Polaków Litwninów , Estończyków czy Łotyszy o zdanie. Pod koniec wojny wielu Ślązaków - przed wojną polskich obywateli , wcielano w Waffen SS .