Jestem akurat świeżo po seansie i powiem szczerze,że ten film to powtórka z rozrywki. Powtórzony został już od dawna wałkowany schemat. "Pojutrze", "Tunel", "Wulkan", a teraz "2012". Zakończenie filmu praktycznie jest znane od samego początku - Takie szczęście w nieszczęściu, co doskonale pamiętamy z innych tego typu filmów. Naciągane akcje, wręcz niesmiertelność głównego bohatera, wyliczenie dokładnie co do sekundy momentu, kiedy dana rzecz się wydarzy, podczas katastrofy raptem jeden samochód zwinnie pędzi przez walące się miasto, przeżywa wręcz przygody niczym bohater gry komputerowej i omija wszelkie przeszkody w ostatniej chwili... Bardzo nierealistyczne sceny, owszem trzymają w napięciu, ale wiecznie odgrzewany kotlet też ma swój termin ważności ;/ Tak, jest to film s-f, ale przydałoby się nieco wiecej realizmu.
A sam wątek miłosny... Naprawdę szkoda słów. Powrót do rodziny za sprawą katastrofy też już był, nie ma innych pomysłów?
Ogólnie jest naprawdę słabo, co nie znaczy, że nie doszukałem się żadnych plusów ;} Całkiem podobały mi się elementy humorustyczne, typu silnik na głos, "Kochanie, zwolnij, kupiłam jajka", czy też ta blondie ze swoim pieskiem. No i oczywiście bardzo dobre efekty specjalne. Ogólnie film oceniam na 4/10. Oczywiście jest to jedynie moja subiektywna ocena ;)