Nie rozumiem tak niskiej oceny filmu.
Polscy filmowcy powinni uczyć się jak zrobić dobry film niskim nakładem a nie tworzyć głupawe komedie. Film jest pełen metafor.
Czy jest on wciągającym studium samotnika który powoli wariuje w odosobnieniu? Gdy różnica między rzeczywistością a szaleństwem narasta, co właściwie dzieje się w podziemnym bunkrze Roya? A może to strach przed śmiercią? A może to zupełnie coś innego?.